Kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Emmanuel Macron podpisali dziś w Akwizgranie nowy traktat o współpracy między dwoma państwami. I jednym i drugim nie brakuje w ostatnim czasie problemów, więc należy zadać pytanie: co ten sojusz ma zmienić? Bo okazuje się, że może niewiele...
Podpisany dziś traktat zapowiada pogłębienie kooperacji w polityce zagranicznej, obrony, bezpieczeństwa i rozwoju, a zarazem wzmocnienie zdolności Europy do samodzielnego działania.
Dokument został podpisany 22 stycznia, czyli dokładnie w 56. rocznicę zawarcia przez prezydenta Francji Charlesa de Gaulle'a i kanclerza Republiki Federalnej Niemiec Konrada Adenauera traktatu elizejskiego, zaś pomysł jego uwspółcześnienia padł podczas zeszłorocznych obchodów 55. rocznicy podpisania tamtego dokumentu. Traktat elizejski kończył wielowiekową rywalizację - a czasami wrogość - między Francją a Niemcami i stał się zalążkiem ich działań jako motoru integracji europejskiej.
Sęk w tym, że obu krajom nie brakuje obecnie problemów...
Szerokim echem odbiły się ostatnie protesty we Francji, zwane również protestami "żółtych kamizelek". Oprócz rezygnacji z planowanej podwyżki podatków od paliwa, z której rząd już się wycofał, ruch "żółtych kamizelek" domaga się podniesienia płac, emerytur czy zasiłków dla bezrobotnych. Zgłasza też żądania polityczne, w tym dymisji prezydenta kraju Emmanuela Macrona. W listopadzie protestowało nawet 280 tysięcy osób, a hasło "Macron do dymisji" stało się nadrzędnym punktem protestów. Oficjalny bilans ofiar protestów - jak podaje Polska Agencja Prasowa - to 200 zabitych, 8000 rannych i 10 000 zatrzymanych.
Natomiast Niemcy nie radzą sobie z polityką migracyjną. Jeszcze niedawno mieszkańcy Cottbus protestowali przeciwko agresji uchodźców, którzy przybyli do tego miasta.
Wątpliwości co do traktatu mają francuskie media. Prasa z dystansem traktuje podpisaną nową umowę Francji z Niemcami o zasadach stosunków dwustronnych. „Nowy traktat francusko-niemiecki, małe ambicje”, "Akwizgran, ale co potem” – brzmiały tytuły w dzisiejszych wydaniach dzienników.
Nastroje społeczne w Niemczech i Francji nie są najlepsze. Czy porozumienie coś zmieni? Być może Merkel i Macron będą mieli okazję częściej się widywać, by rozmawiać o kiepskiej sytuacji swojego kraju. Ewentualnie pożalą się na "polską praworządność"... Czy taka ma być Europa?