"Po sukcesie wyborczym Donalda Tuska w 2023 r. koncepcja polskiego modelu szybko rozprzestrzeniła się w środkowoeuropejskich kręgach opozycyjnych. Wielu widziało w niej przykład zmiany rządów prawicowych poprzez koalicję. Tusk zastąpił rządzące od ośmiu lat PiS w tradycyjnie konserwatywnym społeczeństwie, co interpretowano jako przepis do naśladowania w kilku krajach regionu" - stwierdził "Mandiner".
Również na Węgrzech - podkreślił tygodnik - podejrzewano, że "warszawski pociąg szybko dojedzie do Budapesztu", szczególnie po pojawieniu się na scenie politycznej Petera Magyara - lidera partii TISZA, która od miesięcy wyprzedza w sondażach rządzący Fidesz.
"Polski model stał się punktem odniesienia dla węgierskiej opozycji, jednak wybory prezydenckie w czerwcu 2025 roku drastycznie zmieniły sytuację"
– dodano.
"Obiecał chronić suwerenność"
Analizując wygraną Nawrockiego, "Mandiner" stwierdził, że "obiecał on przywrócić "normalność" i chronić suwerenność kraju, co skutecznie zmobilizowało wyborów konserwatywnych". "Polska odegrała kluczową rolę w przyjmowaniu uchodźców z Ukrainy, ale solidarność z czasem osłabła. Nawrocki nie bał się krytykować władz w Kijowie i podkreślał, że interes polskich obywateli jest priorytetem. Przesłanie to wywarło szczególnie silny wpływ na wyborców w mniejszych ośrodkach miejskich i obszarach wiejskich" - podsumował tygodnik.
Rząd Orbana pozostaje w ostrym konflikcie z premierem Donaldem Tuskiem i jego środowiskiem. W grudniu 2024 r. Budapeszt udzielił azylu Marcinowi Romanowskiemu, politykowi PiS i byłemu wiceministrowi sprawiedliwości, który jest ścigany za rzekomą aferę związaną z Funduszem Sprawiedliwości.
Wygrana Nawrockiego została pozytywnie przyjęta przez rząd w Budapeszcie, a premier Viktor Orban ocenił, że nowy polski prezydent będzie opozycją wobec rządu w Polsce.