Ostra krytyka Macrona. "Odmawiamy rozpoczęcia negocjacji"
Na drugim miejscu według prognoz podanych przez telewizję TF1 jest obóz polityczny prezydenta Emmanuela Macrona, który może liczyć na 150-180 mandatów. Prawicowe Zjednoczenie Narodowe zgodnie z tymi prognozami otrzymało 120-150 miejsc w parlamencie. Najciekawiej, tuż po publikacji wyników, było w zwycięskim obozie.
"Wola ludu musi być ściśle przestrzegana" - powiedział tuż po ogłoszeniu wyników Jean-Luc Mélenchon. "Żaden układ ani kombinacja nie byłaby do przyjęcia. Wnioski płynące z głosowania są jasne: porażka prezydenta jest wyraźnie potwierdzona" - dodał.
Mélenchon ostro krytykował prezydenta Macrona. Takie słowa tuż po publikacji wyników exit poll zwiastują potężny chaos we francuskiej polityce w najbliższych miesiącach.
"Prezydent musi przyznać się do tej porażki, nie próbując jej obejść" – kontynuował Jean-Luc Mélenchon. "Premier musi odejść. Nigdy nie uzyskał wotum zaufania Zgromadzenia Narodowego i otrzymał masowe powszechne wotum nieufności. Prezydent ma prawo i obowiązek wezwać Nowy Front Ludowy do rządzenia. Ten jest na to gotowy" - stwierdził lider lewicy.
Jean-Luc Mélenchon ostrzegł Emmanuela Macrona: "Odmawiamy rozpoczęcia negocjacji z jego partią w celu zawarcia koalicji, zwłaszcza po tym, jak przez siedem lat bezlitośnie walczyliśmy z jego polityką złego traktowania społeczeństwa" – mówi lider La France Insoumise. "Urny wyborcze zadecydowały. Nowy Front Ludowy jest gotowy do rządzenia" - zaznaczył.
Po wyborach: Nie da się tym zarządzać!
- Dziś wieczorem oficjalnie panuje bałagan we francuskim parlamencie. Nie da się tym zarządzać. Nie ma większości, która by się wyłoniła. Cieszę się z porażki RN, ale nie z reszty - powiedziała francuska polityk Florence Portelli (Republikanie), komentując wyniki wyborów. Z kolei Clémentine Autain (Nowy Front Ludowy) wyraziła "ulgę", że kraj nie chce u władzy prawicy i stwiedziła, że nawet jeżeli nie ma większości, to niektóre decyzje można podjąć... przy pomocy dekretów. To czeka teraz Francję?
- Niestety, sojusz hańby i ustalenia wyborcze zawarte przez Emmanuela Macrona i Gabriela Attala ze skrajnie lewicowymi partiami pozbawiają Francuzów polityki ożywienia. Dziś wieczorem te porozumienia wyborcze rzucają Francję w ramiona skrajnej lewicy Jean-Luca Mélenchona - dodał z kolei Jordan Bardella, przewodniczący Zjednoczenia Narodowego.