Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka nie zamierzał uciec z Pałacu Niepodległości; przebywał tam ze swoimi dziećmi - poinformowała dziś wieczorem rzeczniczka głowy państwa Natalja Ejsmant.
- Tak jak obiecał, prezydent nie zamierzał nigdzie uciekać z Pałacu Niepodległości, gdzie przebywa ze swoimi dziećmi - oświadczyła Ejsmant. Jej wypowiedź opublikował prowadzony przez służbę prasową kanał Puł Pierwogo w komunikatorze Telegram.
Wcześniej opublikowano tam nagranie, na którym prezydent ubrany w kamizelkę kuloodporną i trzymając w dłoni automat (bez magazynku) wysiada z? śmigłowca. Na innym filmie wychodzi przed Pałac Niepodległości, gdzie w poprzek ulicy ustawili się funkcjonariusze OMON i pojazdy wojskowe Rubież ze specjalnymi rozkładanymi osłonami, służące do rozpędzania demonstracji.
- Poradzimy sobie z nimi! Jesteście zuchami!
- mówił prezydent do funkcjonariuszy.
Według Ejsmant „uczestnikom mitingu, którzy zamierzali dokonać swego rodzaju szturmu na pałac, nie starczyło odwagi”. - Szybko się odwrócili i pobiegli w przeciwnym kierunku - oświadczyła.
W istocie uczestnicy demonstracji podeszli i około godziny stali naprzeciwko funkcjonariuszy. Potem się rozeszli.
Ejsmant potwierdziła, że Łukaszence towarzyszył jego 15-letni syn Mikałaj. Na zdjęciach widać go w kamuflażu i trzymającego w ręku karabin maszynowy.
Według szacunków niezależnych mediów w mitingu i marszu w niedzielę mogło uczestniczyć nawet 200 tys. ludzi.