Jeden z liderów opozycji antykremlowskiej w Rosji, Aleksiej Nawalny, jest w szpitalu w Omsku. Jego współpracownicy podejrzewają próbę otrucia. Według przedstawiciela szpitala nie ma pewności, czy do niej doszło. Stan Nawalnego ocenia się jako ciężki i stabilny. "Wierzymy, że polityk powróci wkrótce do zdrowia, a wszelkie okoliczności zostaną szczegółowo wyjaśnione" - napisało w wydanym dziś oświadczeniu polskie MSZ.
"Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP z niepokojem śledzi rozwój sytuacji wokół przypuszczeń na temat otrucia jednego z najbardziej znanych polityków pozasystemowej opozycji w Federacji Rosyjskiej - Aleksieja Nawalnego. Wierzymy, że polityk powróci wkrótce do zdrowia, a wszelkie okoliczności zostaną szczegółowo wyjaśnione" - czytamy w oświadczeniu polskiej dyplomacji.
Oświadczenie #MSZ ws. doniesień o otruciu Aleksieja Nawalnego.
— Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP 🇵🇱 (@MSZ_RP) August 20, 2020
⤵️https://t.co/AvwYiQfl0W pic.twitter.com/bS6iLi3LKc
Zastępca lekarza naczelnego szpitala nr 1 pogotowia ratunkowego w Omsku Anatolij Kaliniczenko stwierdził, że jest "kilka diagnoz", które są "wykluczane, potwierdzane bądź wyjaśniane".
- Prowadzone są zabiegi leczniczo-diagnostyczne, badania laboratoryjne (...), konsultacje lekarzy pokrewnych specjalności, konsylia. Nie ma pewności, że przyczyną jego stanu jest otrucie
- dodał przedstawiciel szpitala. Ocenił, że jedną z przyczyn pogorszenia się stanu polityka może być "naturalne zatrucie".
- Oczywiście, otrucie rozpatrywane jest jako jedna z możliwych przyczyn pogorszenia się jego stanu, ale oprócz tego może być wiele stanów, które wystąpiły w sposób ostry - powiedział. Stan Nawalnego określił jako ciężki i stabilny. Nie odpowiedział na pytanie, czy istnieje zagrożenie dla życia.
Tymczasem nieoficjalne informacje o stanie Nawalnego pojawiają się w mediach społecznościowych. Kanał Baza na komunikatorze Telegram podał, że lekarze wykluczyli zawał serca. Agencja Interfax, powołując się na źródła przekazała, że lekarze postawili diagnozę "ostrego zatrucia nieznanym halucynogenem". Kanał NGS.Oms podał, że są podejrzenia, iż Nawalnego próbowano otruć hydroksymaślanem sodu.
Nawalny jest w śpiączce; według mediów lekarze wprowadzili go w ten stan, by podłączyć go do respiratora.
O tym, że polityk trafił do szpitala, napisała w czwartek rano w mediach społecznościowych jego rzeczniczka Kira Jarmysz. "Dziś rano Nawalny wracał do Moskwy z Tomska. W trakcie lotu poczuł się źle. Samolot pilnie lądował w Omsku. Aleksiej doznał zatrucia toksynami" - poinformowała Jarmysz. Później dodała, że Nawalny jest nieprzytomny.
Zdaniem rzeczniczki powodem mogła być substancja dodana do herbaty.
- Przypuszczamy, że Aleksiej został otruty czymś domieszanym do herbaty. Tylko ją pił od rana. Lekarze mówią, że toksyny szybciej się przedostały poprzez gorący płyn - napisała Jarmysz. Herbatę polityk wypił w kawiarni na lotnisku w Tomsku.
Jak relacjonowała Jarmysz, Nawalny poczuł się źle na pokładzie samolotu; wystąpił u niego pot i poprosił o chusteczkę. Później poprosił ją, by mówiła do niego, bo chce słyszeć dźwięk ludzkiego głosu. Odmówił wypicia wody i poszedł do toalety. Jeden z pasażerów rejsu opublikował w internecie nagranie, na którym słychać głośny krzyk i jęk. Nawalny stracił przytomność jeszcze na pokładzie. Samolot awaryjnie lądował na najbliższym lotnisku - w Omsku, skąd Nawalnego zabrała do szpitala wezwana przez załogę karetka pogotowia.
Do Omska udała się osobista lekarka Nawalnego Anastazja Wasiljewa, która zapewniła, że polityk nie miał wcześniej alergii na żadne substancje. Wasiljewa podkreśliła, że nie pozwolono jej na rozmowę telefoniczną z lekarzem w Omsku.
Również Kira Jarmysz zarzuciła lekarzom, że nie chcą udzielać informacji, co - jej zdaniem - potwierdza wersję o próbie otrucia.