Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Lewicowy premier Turyngii przeprasza za „Merkelkę”. W czasie jej przemówienia grał na telefonie

Skandal wywołał premier Turyngii Bodo Ramelow, który w weekend przyznał, że grał w grę „Candy Crush” w czasie konferencji premierów landów, podczas której przemawiała kanclerz Angelą Merkel. Posiedzenie było poświęcone kryzysowi związanemu z pandemią. Polityk nazwał również kanclerz „Merkelchen” (merkelka, merkelówna).

zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne
pixabay.com / @JonasSchmidt1989

Lewicowy polityk już kilkakrotnie przepraszał za swoje wypowiedzi z sobotniego wieczoru. Ramelow jest zarejestrowany w amerykańskiej aplikacji społecznościowej Clubhouse od 21 stycznia.

„Welt am Sonntag” jako pierwszy zacytował Ramelowa. W ślad za tym pojawiły się liczne doniesienia medialne, krytyka, a także zarzuty, że premier nie działał odpowiedzialnie w najważniejszych obradach poświęconych walce z pandemią.

Minister spraw wewnętrznych Turyngii Georg Maier (SPD) powiedział portalowi RND: "Jeśli okaże się, że gra na telefonie komórkowym podczas konferencji premierów, to powinien przemyśleć swoje zachowanie".

Ramelow przeprosił za frazę „Merkelchen”:

„Pewna mądra kobieta właśnie ostatecznie wyjaśniła mi faux pas mojego czatu na @clubhouse_de i przekonało mnie to” - napisał w niedzielny wieczór na Twitterze Ramelow. – „Umniejszanie nazwiska kanclerza było aktem męskiej ignorancji. Serdecznie za to przepraszam”.

Z drugiej strony fakt, że czasami gra w „Candy Crush” podczas konsultacji staje się według niego zrozumiały, kiedy weźmie się pod uwagę, że konferencja trwała około dziesięciu godzin i zdarzały się chwile bezczynności, „z przyjemnością przyznam, że jedna osoba gra w Sudoku, druga robi na drutach, szydełkuje - a ja po prostu gram w "Candy Crush"”.

Szef CDU w Turyngii, Christian Hirte, uważa to za brak szacunku i nieodpowiedzialność. „To albo wyraz arogancji władzy, albo zmęczenia” - napisał Hirte na Twitterze – „Każdy, kto w ten sposób rozumie swój urząd premiera, traci zaufanie obywateli”.

„Aplikacja Clubhouse to zbiór wirtualnych sal konferencyjnych” - pisze „Spiegel” – „W każdej z nich odbywają się dyskusje panelowe, niektóre mają po kilkudziesięciu, niektóre po kilka tysięcy słuchaczy. Tym, co wyróżnia tę aplikację, jest to, czego jej brakuje - można słuchać rozmówców, ale ich nie widać, widoczne są tylko zdjęcie profilowe”.

„Do tej pory do klubu przenieśli się głównie mieszkańcy bańki medialnej i marketingowej. Ponadto doradcy polityczni i czołowi politycy. Duża część uczestników Clubhouse najwyraźniej mieszka w Berlinie-Mitte (centralna dzielnica Berlina), przynajmniej duchowo” - zauważa tygodnik.

„Spiegel” podaje przykłady aktywności z jednego wieczoru w Clubhouse: szefowa SPD Saskia Esken omawiała awans kobiet. Pracownik „Bilda” debatował na temat praw człowieka w Chinach z posłem z FDP. Właściciel galerii udzielał wskazówek dotyczących kupowania dzieł sztuki. Sommelier odpowiadał na pytania dotyczące win naturalnych i degustacji. Sportowcy-amatorzy dyskutowali o swoim treningu maratońskim podczas blokady.

Do klubu wpuszczani są tylko ci, którzy zostali zaproszeni przez członka Clubhouse. Każdy z nich może zaprosić dwie osoby. Clubhouse działa tylko na urządzeniach Apple. „Duża część populacji nie zarabia wystarczająco dużo, aby móc pozwolić sobie na produkty Apple” - mówi Philipp Westermeyer, jeden z pierwszych użytkowników aplikacji – „Dlatego Clubhouse prawie nigdy nie dociera do normalnych ludzi”.

„I prawdopodobnie nie chce” - podsumowuje „Spiegel” – „Klub to miejsce tęsknoty za elitami. Tutaj są między sobą, prowadząc zaskakująco spokojne rozmowy, zamiast mieć do czynienia z nienawistnymi użytkownikami Twittera”.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#Angela Merkel #Bodo Ramelow #Niemcy

oa