Niemiecka prasa żywo zainteresowana jest polską sceną polityczną. Dziennik „Die Tageszeitung” poświęcił w dzisiejszym wydaniu sporo miejsca eurodeputowanemu Robertowi Biedroniowi. Dziennikarze wskazują, że ten „nie ma szans na zwycięstwo w wyborach prezydenckich, ale dwucyfrowy wynik byłby wielkim sukcesem lewicy”.
W piątkowym wydaniu lewicowego dziennika znalazła się sylwetka Roberta Biedronia oraz analiza szans, jakie ten ma w nadchodzącym wyścigu o fotel prezydenta Rzeczypospolitej RP. „Robert Biedroń, najbardziej znany otwarcie homoseksualny polski polityk, chce spróbować jeszcze raz. W połowie roku wystartuje w wyborach prezydenckich” - pisze „TAZ”.
Były prezydent miasta Słupsk na północnym zachodzie Polski, a aktualnie europarlamentarzysta nie ma szans na to, by wprowadzić się do polskiego Pałacu Prezydenckiego. Jednak jeśli udałoby mu się wypracować dwucyfrowy wynik dla Lewicy, byłby to już wielki sukces
- wskazuje korespondentka gazety Gabriele Lesser, sugerując, że nikłe szanse na objęciu urzędu wynikają jedynie z orientacji seksualnej kandydata.
W tekście przytoczono też wypowiedź byłego premiera Leszka Millera, który uważa, że Biedroń musi się liczyć z jeszcze silniejszym 'wiatrem w oczy' niż przed wyborami do europarlamentu w maju 2019 roku”.
Biedroń wówczas obiecał, że będzie tylko lokomotywą jako „jedynka” na liście wyborczej swojej partii Wiosna, a po zwycięstwie zrzeknie się mandatu i wróci do polskiej polityki. Ale tego nie zrobił
- zauważa dziennik.
Portal niezalezna.pl nieoficjalnie dowiedział się, że marszałek Sejmu zdecyduje, iż pierwsza tura wyborów prezydenckich odbędzie się 10 maja 2020 r., czyli równo 5 lat po I turze poprzednich wyborów głowy państwa.