Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Świat

Letnia ofensywa Rosji. "Gazeta Polska": Czy Trump uratuje Ukrainę?

Ukraina od dwóch lat jest na froncie w defensywie (operacja kurska tego nie zmienia), ale w ostatnich miesiącach jej położenie pogarsza się coraz mocniej. Coraz gorzej radzi też sobie z obroną przed zmasowanymi atakami dronowo-rakietowymi Rosji na cele w głębi kraju. Do jesieni wojska rosyjskie chcą zająć cały Donbas. Władimir Putin uważa, że wygrywa wojnę. Tylko zdecydowane wsparcie Ukrainy pomocą wojskową dla Kijowa, a jeszcze bardziej srogimi sankcjami wobec Rosji przez dającego się zwodzić od miesięcy Donalda Trumpa – może zmienić losy wojny.

Wyczerpane oddziały ukraińskie – wciąż jest problem z rekrutacją – są powoli wykrwawiane i spychane przez armię rosyjską, dysponującą większą liczbą żołnierzy, broni i amunicji. W ostatnich tygodniach Rosja przyspieszyła tempo operacji zaczepnych. Celem Putina jest zmuszenie Ukrainy do kapitulacji – a za taką uznałby choćby rozejm na srogich warunkach, z których Kreml nie ustępuje ani na centymetr, mimo nacisków USA. Nieważne są koszty. Lada moment Rosja zapewne przekroczy liczbę 1 mln zabitych i rannych żołnierzy. To znacznie więcej niż łączne straty poniesione przez ZSRS i Rosją we wszystkich konfliktach (z Afganistanem na czele) od zakończenia II wojny światowej. Jednak Kreml wie, że ten zasób ludzki zacznie się lada moment kurczyć. Już są oznaki słabnięcia akcji werbunku na wojnę za naprawdę duże jak na rosyjskie warunki korzyści finansowe. Putin wie, że jeśli do jesieni jego armia nie dokona przełomu, to tej wojny na swoich warunkach może już nie wygrać.

Rosyjska armia w natarciu

Linia frontu o długości 1100 km, na której Ukraina z trudem powstrzymuje wojska rosyjskie, biegnie od dolnego biegu Dniepru koło Chersonia na wschód, przez obwód zaporoski, następnie skręca na północny wschód, dotyka granicy obwodu dniepropietrowskiego, biegnie w rejonie kluczowych miast Pokrowsk, Konstantyniwka, Toreck, Czasiw Jar w obwodzie donieckim, potem idzie na północ, niedaleko miast Siwersk i Łyman, dochodzi do rzeki Oskoł w obwodzie charkowskim, a następnie sięga granicy rosyjsko-ukraińskiej. To główny teatr działań wojennych, z których najcięższe toczą się w Donbasie. Są jednak jeszcze dwa odseparowane fronty aktywnej wojny. Mniejszy na północy obwodu charkowskiego, gdzie Rosjanie wtargnęli w maju 2024 roku. Dużo znaczniejszy jeszcze dalej na północny zachód: to pogranicze obwodów sumskiego (Ukraina) i kurskiego (Rosja). Tutaj najpierw Ukraińcy zaskoczyli wroga, wchodząc głęboko w terytorium rosyjskie w sierpniu ubiegłego roku. Przez kolejne miesiące Rosjanie powoli wyparli przeciwnika (choć Ukraińcy utrzymują niewiele znaczące pozycje w rejonie głuszkowskim), a następnie rozpoczęli ofensywę w głąb obwodu sumskiego.

Zaatakowali z północy, chcąc zagrozić Sumom (przed wojną 255 tys. mieszkańców). Rosyjscy urzędnicy przedstawiają ofensywę na Sumy jako próbę stworzenia „głębokiej strefy buforowej” wzdłuż granicy. Po początkowych sukcesach, gdy zbliżyli się już nawet na 20 km do Sum, zostali zatrzymani.

Teraz Ukraińcy usiłują kontratakować. Ten front nie ma znaczenia strategicznego, ale pozwala Rosjanom angażować słabsze liczebnie w wojnie siły ukraińskie. Moskwie udało się osiągnąć to, co było celem Ukrainy, gdy uderzyła w stronę Kurska niemal rok temu, chcąc spowolnić tempo ofensywy rosyjskiej w Donbasie.

Dla Rosji kluczowy jest jednak teraz Donbas. I tam toczą się najważniejsze i najbardziej zacięte boje. W północnej części tego frontu położenie Ukrainy – mimo ciągłych postępów wroga – nie wygląda najgorzej. Linia obrony opiera się na kilku miastach zamienionych w bastiony, ale po wielu miesiącach walk niektóre z nich są niemal zrównane z ziemią (vide Czasiw Jar i Toreck). Obecnie taktycznym celem Rosjan jest zdobycie Konstantyniwki, co otworzy drogę do osiągnięcia celu strategicznego: zajęcia aglomeracji Słowiańsk-Kramatorsk, największych miast Donbasu kontrolowanych jeszcze przez Ukrainę. Ich zdobycie oznaczałoby de facto zajęcie całości obwodów donieckiego i ługańskiego. 

Armia rosyjska zajęła w czerwcu najwięcej ukraińskiego terytorium od listopada 2024 roku i był to trzeci z rzędu miesiąc jej coraz szybszych zdobyczy terytorialnych. Siły rosyjskie zajęły w czerwcu 588 km² ukraińskiego terytorium. W maju było 507 km², w kwietniu 379 km², w marcu 240 km². Jeśli nie liczyć pierwszych miesięcy wojny w 2022 roku, kiedy linia frontu zmieniała się dużo dynamiczniej, tylko w październiku i listopadzie 2024 roku siły rosyjskie zajęły większe obszary niż w czerwcu (odpowiednio 610 km² i 725 km²). Armia rosyjska kontroluje całkowicie lub częściowo trzy czwarte obwodu donieckiego, rok temu było to 61 proc. 8 czerwca armia rosyjska powiadomiła o zaatakowaniu po raz pierwszy od początku wojny obwodu dniepropietrowskiego na centralnym wschodzie Ukrainy. Wojska rosyjskie kontrolują również większe terytorium w obwodzie sumskim na północy Ukrainy. Nie było ich na tym terenie od kwietnia 2022 roku, a od początku 2025 roku zajęły już blisko 320 km².

Shahed nadlatuje nocą

Jeszcze wyraźniej Ukraina przegrywa na froncie powietrznym. W nocy z 8 na 9 lipca rosyjskie siły przeprowadziły największy atak rakietowy i dronowy od początku pełnoskalowej inwazji w lutym 2022 roku, używając 728 dronów i 13 rakiet. Poprzedni rekord, z początku lipca, wynosił 550 dronów i pocisków. W okresie od grudnia 2024 do maja 2025 roku Rosja niemal podwoiła miesięczną liczbę pocisków i dronów wystrzelonych w kierunku Ukrainy. Jednym z czynników wpływających na wzrost skali ataków jest gwałtowne zwiększenie produkcji dronów przez Rosję. Rząd Ukrainy szacuje, że Rosja jest obecnie w stanie wyprodukować około 5 tys. dronów miesięcznie. Obejmuje to zmodernizowane wersje irańskich dronów Shahed, które lepiej radzą sobie z ukraińską obroną. Wraz ze wzrostem liczby wystrzeliwanych rosyjskich dronów i pocisków spadła skuteczność ich przechwytywania przez Ukrainę: z 95 proc. w czerwcu 2024 roku do 79 proc. w czerwcu tego roku w przypadku dronów oraz z 74 proc. do 50 proc. w przypadku pocisków. Nawet Kijów, jeszcze parę miesięcy temu stosunkowo bezpieczny, nie jest w stanie poradzić sobie z atakami z udziałem 300 lub więcej dronów.

Trump nie zostawi Ukrainy

Bez dodatkowej pomocy Zachodu Ukraina może znaleźć się jesienią w sytuacji krytycznej – alarmuje Gideon Rachman na łamach „Financial Times”.

Ukraińscy urzędnicy apelują za zamkniętymi drzwiami do swoich zachodnich rozmówców o znalezienie rozwiązania, które umożliwi porozumienie w sprawie zawieszenia broni. Politycy w stolicach europejskich są jednak przekonani, że Rosja nie będzie chciała rozejmu. Jeśli zdoła utrzymać obecny poziom intensywności walk przez kolejny rok, to ukraińska obrona, bez nowych dostaw uzbrojenia, może osiągnąć kryzysowy punkt wyczerpania w ciągu sześciu miesięcy. Ukrainę w tej sytuacji może uratować tylko przyjęcie przez Trumpa zdecydowanie antyrosyjskiej polityki: znaczne zwiększenie pomocy wojskowej dla Kijowa i uderzenie nowymi sankcjami w potencjał rosyjski.

Jeszcze nigdy tak często i tak stanowczo Donald Trump nie krytykował Putina. Prezydent USA przyznał po ostatniej rozmowie z Putinem, że jest nią bardzo rozczarowany i że nie przyniosła postępu. „Nie jestem z tego zadowolony” – powiedział dziennikarzom. „Nie sądzę, że zamierza zakończyć wojnę” – dodał. Zaraz potem rozmawiał z Wołodymyrem Zełenskim. Prezydent Ukrainy oświadczył, że była to najlepsza rozmowa z Trumpem „w całej historii”. Prezydent USA obiecał pomoc Ukrainie w zakresie obrony przeciwlotniczej – jest to najpilniejsza potrzeba Kijowa.

Po tygodniowej przerwie, 9 lipca, ogłoszono, że administracja USA wznowiła dostawy broni na Ukrainę. Chodzi o pociski artyleryjskie 155 mm i rakiety GMLRS stosowane w systemach HIMARS. Pauza w dostawach zdenerwowała Trumpa – to była decyzja szefa Pentagonu, nieuzgodniona z Białym Domem. Kongres USA jest też gotowy, by ruszyć z działaniami w sprawie sankcji na Rosję i jej partnerów handlowych. Projekt będzie gotowy do rozpatrzenia przed sierpniem, kiedy to senatorowie udają się na letnią przerwę. Ustawa zobowiązuje administrację do nałożenia sankcji na podmioty w sektorze energetycznym i bankowym Rosji, a także ceł w wysokości 500 proc. na towary z krajów świadomie kupujących od Rosji ropę naftową i inne surowce. Trump uważa, iż przyjęcie ustawy w obecnym kształcie pozbawi go pola manewru. Senatorzy zapowiedzieli więc, że zmienią przepisy ustawy tak, by umożliwić wyjątki od kar dla państw dostarczających pomoc Ukrainie, co wyłączyłoby z ceł kraje europejskie wciąż kupujące rosyjską ropę i gaz.

Źródło: Gazeta Polska