Gazeta Polska: Roman Tuska » CZYTAJ TERAZ »

Kreml nadal wypiera się otrucia Nawalnego. "Niemożliwe jest ustalenie, skąd środek pochodzi"

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow podczas spotkania z dziennikarzami przekonywał, że w wielu krajach i w różnych laboratoriach można przeprowadzić syntezę bojowego środka trującego zaliczanego do grupy Nowiczok. "Często niemożliwe jest ustalenie, skąd dany środek pochodzi" - stwierdził.

Aleksiej Nawalny
Aleksiej Nawalny
By Evgeny Feldman - Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=61362713

Na codziennym briefingu dla mediów Pieskow powiedział, że Nowiczok może zostać wytworzony "w każdym momencie w wielu krajach" i "w najróżniejszych laboratoriach". Nazwał Nowiczok substancją "nadzwyczaj niebezpieczną dla ludzkości".

Pieskow skomentował także materiał dziennika "Le Monde" o rozmowie prezydentów Francji i Rosji na temat domniemanego otrucia Nowiczokiem opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Rzecznik Kremla powiedział, że artykuł zawiera nieścisłości, ale potwierdził, że Władimir Putin i Emmanuel Macron rozmawiali telefonicznie o Nawalnym.

Zapewniając, że francuska gazeta "jest całkiem nieprecyzyjna w przekazanych sformułowaniach" Pieskow podkreślił: "Nie możemy uwierzyć, że Pałac Elizejski dokonał przecieku rozmowy do mediów". Dopytywany, czy Putin rzeczywiście - jak twierdzi "Le Monde" - mówił Macronowi, że Nawalny sam mógł się otruć Nowiczokiem, rzecznik Kremla odparł: "Jest wiele nieścisłości w sformułowaniach. (...) Nie będę więcej mówił na ten temat".

Zdaniem rzecznika Kremla "Le Monde" nie uzyskał informacji od władz Francji, bo przeczy to zasadom dyplomacji, a z innych źródeł i w związku z tym "gazeta nie mogła i nie może dysponować wiarygodnymi informacjami".

Pieskow zapewnił także, że Nawalny może powrócić do kraju "w dowolnym momencie, tak jak każdy obywatel Federacji Rosyjskiej". Jednocześnie - jak dodał - nie są planowane żadne oficjalne spotkania z opozycjonistą, jeśli on sam nie zechce "podzielić się z rosyjskimi organami ochrony prawa informacjami, którymi aktywnie dzieli się z kolegami z RFN i innych krajów".

Władze RFN i niemieccy eksperci są przekonani, że Nawalny został otruty środkiem typu Nowiczok. Opozycjonista opuścił w środę berlińską klinikę Charite, gdzie był leczony przez 32 dni, w tym 24 dni spędził na oddziale intensywnej opieki medycznej.

20 sierpnia Nawalny poczuł się źle na pokładzie samolotu lecącego z Tomska na Syberii do Moskwy i stracił przytomność. Samolot lądował w Omsku, gdzie opozycjonista został hospitalizowany. Na żądanie rodziny dwa dni później został przetransportowany lotniczym ambulansem do kliniki Charite, gdzie został poddany szczegółowym badaniom i intensywnemu leczeniu. 7 września został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej.

Według współpracowników Nawalnego ślady Nowiczoka znaleziono na butelce po wodzie zabranej przez nich z jego pokoju hotelowego w Tomsku. Opozycjonista domaga się od władz Rosji zwrotu ubrania, w którym przywieziono go do szpitala w Omsku. Jego zdaniem badania, którym został poddany po próbie otrucia go, wykazały obecność Nowiczoka także na jego ciele i odzieży.

Władze Rosji twierdzą, że nie ma dowodów na próbę zamordowania Nawalnego.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl,

bm