Mimo wszelkich dowodów, Kreml nie chce wziąć odpowiedzialności za atak na Siergieja Skripala. Rosyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych wyraziło "ubolewanie", że państwa zachodnie: Francja, Niemcy, Kanada i USA "powtarzają kłamstwa" Londynu i oskarżają Rosję o atak na byłego rosyjskiego szpiega i jego córkę.
- Niemcy, Kanada, USA i Francja wystąpiły ze wspólnym oświadczeniem, w którym znów wyraziły bezpodstawne pretensje do Rosji w kontekście zajść w Salisbury i Amesbury. Ubolewanie wywołuje to, że stolice tych państw znów poszły na pasku Londynu, który, zapewne, żadną miarą nie może przezwyciężyć własnych niewytłumaczalnych fobii
- pisze w oświadczeniu rosyjskie MSZ, zarzucając solidaryzującym się z Londynem "podchwycenie kłamstwa" i zamknięcie oczu na brak jakichkolwiek dowodów.
Ponadto ministerstwo wyraziło też rozczarowanie tym, że - jak to ujęto - niektórzy zachodni politycy "nie rezygnują z prób wykreowania wizerunku Rosji jako wroga i podsycają w swych krajach nastroje rusofobiczne".
Francja, Niemcy, Kanada oraz USA zgodziły się w czwartek z brytyjskimi wnioskami, że za atakiem z użyciem środka paralityczno-drgawkowego Nowiczok na byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala w Salisbury stali oficerowie GRU. Państwa te podzielają opinię Londynu, że do zamachu doszło "niemal na pewno" za zgodą władz Rosji.
Rosja zaprzecza, by stała za atakiem w Salisbury. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow nazwał w czwartek "niedopuszczalnymi" brytyjskie zarzuty, jakoby wysokie rangą rosyjskie osobistości oficjalne zaaprobowały otrucie byłego rosyjskiego oficera.