W Parlamencie Europejskim powstał projekt rezolucji w sprawie ogłoszenia Unii Europejskiej "strefą wolności LGBTIQ". Wczoraj PE przyjął rezolucję w tej sprawie. Katarzyna Gójska pytała, czy ten dokument to kolejna demonstracja Parlamentu Europejskiego, czy to dokument, który będzie miał nadany dalszy bieg i przekładał się na dalsze działania instytucji europejskich?
Sam dokument jest deklaracją polityczną, więc nie ma bezpośrednich konsekwencji prawnych, ale oczywiście odwołuje się do różnych postanowień i Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, do art. 2. Traktatu o Unii Europejskiej
– powiedział Zdzisław Krasnodębski.
Redaktor pytała europosła PiS, czy celem tego działania jest wprowadzenie uznawania rodzin tzw. małżeństw jednopłciowych i rodzin tęczowych – tak to jest zapisane w rezolucji – we wszystkich państwach Unii Europejskiej bez względu na to, jakie są ich zapisy konstytucyjne? Czy chodzi o otwarcie furtki, którą te regulacje miałyby zostać narzucone? – pytała.
Tak, to jest oczywiste, bo tam się mówi o równości rozumianej w sposób absolutny i różnorodności jako podstaw aksjologicznych Unii. Jeżeli rozumie się równość w sposób tak dosłowny, to oczywiście to oznacza nie tylko równość zawierania małżeństw, posiadania i wychowywania dzieci, równość w każdym aspekcie. Tam się zresztą mówi o powołaniu rzecznika ds. równości. To jest tylko deklaracja, pokazanie, że większość parlamentarna w Parlamencie Europejskim wspiera tego typu działania i tak rozumie aksjologię i wartości europejskie
– powiedział polityk.
Na deklaracji się nie skończy
Krasnodębski przypuszcza, że ta sprawa nie zakończy się na deklaracji, tylko „komisja będzie podejmowała działania, by implementować tę ideologię, czy aksjologię”.
W tekście rezolucji odniesiono się do tzw. samorządowych kart praw rodziny. Te deklaracje były w sposób szczególnie atakowane podczas debaty w PE.
Autorzy rezolucji piszą, że „samorządowcy pośrednio wzywają do dyskryminacji wszystkich innych form rodzin” i wymienione są pary niepełne, pary osób tej samej płci, czy rodziny tęczowe.
W polskim prawodawstwie nie ma czegoś takiego jak „rodzina tęczowa” – zwróciła uwagę Katarzyna Gójska.
Ja nie wiem w ogóle co to znaczy, bo tam odróżniono rodziny tęczowe od jednopłciowych. Powstawały kuriozalne dokumenty (w PE – przyp. red.). Ja czytałem inny kuriozalny projekt rezolucji komisji FEMM, która zajmuje się sprawami kobiet, gdzie jest tam jeszcze więcej takich sformułowań, które budzą wątpliwości, czy one są poważne, czy to jest dokument poważnego parlamentu. Natomiast chciałem dodać, że tam się mówi o pośredniej dyskryminacji. Czyli już sam fakt, że wspieramy jakąś formę rodziny, powiemy, owszem są i dopuszczamy jakieś formy związków innych niż rodzina, albo nawet nazywamy ją rodziną, przyznajemy prawa, ale wspieramy rodzinę w tradycyjnym sensie – kobieta i mężczyzna – to już to jest dyskryminacją, bo jest dyskryminacją pośrednią. W tym innym dokumencie, o którym mówiłem to wręcz mówi się o tym i jest taka tendencja, by zmienić język, gdy mówimy „mama”, „tata” – to już dyskryminujemy osoby. Istnieją takie rodziny, które składają się z dwóch ojców i dwóch matek itd., więc lepiej w ogóle używać innego języka. Być może nawet przypisywanie płci jest dyskryminacją. To jest coś takiego, że ponieważ ma być całkowita równość i zakaz nawet pośredniej dyskryminacji, a ta dyskryminacja może być wszystkim, brakiem absolutnej równości
– mówił profesor.
- Przypuszczam, że ta sprawa nie zakończy się na takiej deklaracji, tylko Komisja Europejska będzie podejmowała działania, żeby implementować tę ideologię czy aksjologię - powiedział @ZdzKrasnodebski nt. rezolucji #PE. 🔻🎥#SygnałyDnia pic.twitter.com/BPOYgy1IWx
— Jedynka – Program 1 Polskiego Radia (@RadiowaJedynka) March 12, 2021