Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Polska ostrzegała przed Rosją, część Zachodu to zrozumiała. Ian Brzeziński twierdzi, że Niemcy nie do końca

Zdaniem byłego eksperta Pentagonu Iana Brzezińskiego nie wszystkie kraje, które po wybuchu wojny na Ukrainie zapowiedziały zerwanie stosunków z Rosją "dojrzale" podeszły do zmian w polityce. Wskazuje on przy tym na Niemcy. Jego zdaniem jednak Polska powinna szukać porozumienia z zachodnimi sąsiadami, ponieważ "Rosja w wyniku wojny zostanie osłabiona, ale wciąż będzie zagrożeniem w średniej i długiej perspektywie".

Olaf Scholz
Olaf Scholz
Aleksiej Witwicki / Gazeta Polska

Zdaniem Brzezinskiego, obecnie eksperta think-tanku Atlantic Council, rok 2022 przyniósł fundamentalną strategiczną zmianę podejścia do bezpieczeństwa i do Rosji dla Europy Zachodniej i USA.

"2022 był rokiem, w którym Zachód dostrzegł, po wielu latach ostrzeżeń Polski i regionu, że mamy bardzo ostre i pilne zagrożenie płynące z Rosji. I mimo tych ostrzeżeń, do tego czasu Zachód tak naprawdę nie podchodził odpowiednio, by na nie odpowiedzieć"

- mówi analityk.

Zaznaczył jednocześnie, że w niektórych przypadkach zmiana ta nie dokonała się w pełni, wskazując przy tym na Niemcy, które mimo znaczących deklaracji o "Zeitenwende", dostrzeżenia krótkowzroczności prowadzonej wcześniej polityki, dotąd jeszcze nie zrealizowały zapowiedzi "w sposób, który jest w pełni dojrzały i nieodwracalny".

"Mimo to, gdybym był doradcą polskiego rządu, zachęcałbym go do szukania porozumienia z Niemcami w tym względzie, szukania obszarów współpracy, by wzmacniać wschodnią flankę, by dawać impuls do realizacji "Zeitenwende". Przyjmowanie antagonistycznego podejścia w tym nie pomoże" - zaznacza.

Obronność Polski

Według Brzezinskiego, swoim wzmocnieniem inwestycji w obronność i modernizację Polska potwierdziła swój status poważnego i odpowiedzialnego członka NATO. Dodał przy tym, że jednym z głównych czynników przy zakupie sprzętu dla wojska powinno być przystosowanie do "nowych warunków na polu bitwy, w obliczu których sojusznicze siły zbrojne będą stały w bliskiej przyszłości".

"Chodzi o to, by nie tylko wybierać zdolności o dobrym poziomie "przeżywalności", ale też takie, które łatwo można utrzymywać, nie tylko w warunkach pokoju, ale i w wojnie"

- mówi Brzeziński. Według niego dobrymi wyborami w tym względzie były m.in. zakupy systemów artylerii rakietowej HIMARS, samolotów F-35, czy rakiet obrony powietrznej Patriot, co ułatwi interoperacyjność sił wewnątrz NATO.

Brzezinski przyznaje, że mimo zwiększonej obecności wojsk USA w Europie, w Waszyngtonie prowadzone są dyskusje co do tego, na ile USA mogą pozwolić sobie na utrzymanie licznego kontynengentu na kontynencie w obliczu głównego zagrożenia, jakim są Chiny.

"Mamy coraz bardziej popularną teorię, która mówi o "podziale pracy" między USA i Europą: że Europa, będąc gospodarką o wartości 17-18 bln dol. powinna być w stanie poradzić sobie z zagrożeniem z Rosji, której gospodarka opiewa na 1,5 biliona" - mówi Brzezinski. Jak zaznacza, on sam nie zgadza się z tym podejściem, bo uważa to za przepis na rozłączenie się więzów Ameryki i Europy. Dodaje, że choć Rosja w wyniku wojny zostanie osłabiona, to wciąż będzie zagrożeniem w średniej i długiej perspektywie.

"Ja uważam, że jeśli Europa chce, by Ameryka pozostała mocno zaangażowana na kontynencie, powinna rozważyć, co może wnieść w obronę interesów sojuszu w Indo-Pacyfiku. Nie oznacza to ogromnej obecności sił, ale o wystarczające zdolności, by pokazać, że jest zaangażowana we wspólne bezpieczeństwo tego regionu i odstraszanie chińskiej agresji"

- przekonuje Brzezinski. Jak dodaje, dotyczy też Polski, która wyrasta na znaczące mocarstwo wojskowe w Europie.

"Nie chodzi tu o duże jednostki, ale np. o regularnie stacjonowanie samolotów, czy sił specjalnych. Bo w Stanach Zjednoczonych jest oczekiwanie, że jeśli chcemy by rozmieszczały siły na terytorium np. Polski, to Polska powinna być zaangażowana w obronę transatlantyckich interesów i operacje także poza Europą" - mówi ekspert.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#Ukraina #wojna #Rosja #Pentagon #NATO