"Pomysł wykopania Stanów Zjednoczonych z Europy nie był pomysłem wyłącznie Rosji. Faktycznie, Rosjanie grali na to najbardziej, ale podobne plany miała dyplomacja niemiecka i francuska. Chodzi o świat, w którym na Zachodzie rządzi Berlin i Paryż, a na wschodzie Moskwa. Tyle, że nie było na to zgody reszty..." - powiedział na antenie Telewizji Republika Tomasz Sakiewicz - redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie". Jak dodał - "pamiętam wypowiedź premiera Morawieckiego, który mówił, że zakończenie budowy Nord Stream 2, będzie ostatnim rokiem pokoju w Europie. I tak było. Na jesień 2021 zakończono budowę, a na początku 2022 wybuchła wojna. To zamiar nie tylko Rosjan...".
Tomasz Sakiewicz w wydaniu specjalnym w TV Republika, poświęconym rocznicy zbrojnej agresji Rosjan na Ukrainę, mówił o planach, jakie jeszcze do niedawna miały niektóre z krajów europejskich z rosyjskim prowodyrem na przodzie. Chodzi oczywiście o Niemcy oraz Francję.
"Niemcy w tym planie brały udział. Teraz zaskoczyło ich to bestialstwo Rosjan. Mimo to pamiętamy, jak wyglądały pierwsze dni wojny. Odmawiano pomocy Ukrainie..."
- wspomniał Sakiewicz, podając za przykład sytuację, kiedy to Berlin przed wybuchem wojny odmówił przestrzeni powietrznej dla samolotów z Wielkiej Brytanii, które wiozły broń. W dniu wybuchu wojny Niemcy odmówiły ambasadorowi ukraińskiemu nawet paliwa do samolotów twierdząc, że Ukraina upadnie w trzy dni.
"Niemcy zakładali, że Rosja szybko rozprawi się z Ukrainą i będzie nowy podział strefy wpływów"
- ocenił red. naczelny "GP" i "GPC".
Jak podkreślił dziennikarz, prowadzący rozmowę, Polska od lat ostrzegała świat przed rosyjskim imperializmem. Przez lata, nasz głos nie był - albo nie chciał być słyszany.
Na początku sądziliśmy, że nie słuchali Lecha Kaczyńskiego, ale nie słuchają też obecnego prezydenta Dudy, premiera Morawieckiego - ze względu na walkę polityczną. Jeśli ktoś po prawej stronie powie A, to druga strona powie "nie". Nie chodziło o to. Chodziło też o różnice w koncepcji
- mówił Tomasz Sakiewicz.
Jego zdaniem, "spora część świata politycznego nastawiała się na to, że dojdzie do pewnej reorganizacji geopolitycznej, do której oni muszą być włączeni, aby czerpać profity. Nie chcieli się narażać tym, że utracą swoje pozycje, idąc pod prąd. Dlatego właśnie nie słuchali Polski".
"Ale oni nie słuchali też Putina" - dodał.
"Mianowicie, gróźb związanych z użyciem broni atomowej. Takich rzeczy się słucha. To nie jest groźby czcze, trzeba było na to reagować. Jeśli Putin mówił, że traktat wersalski był największym nieszczęściem Europy - trzeba było tego słuchać i reagować. Lech Kaczyński na to zareagował, ówczesny premier - Donald Tusk - nie. Z tego trzeba go rozliczyć. To było coś gorszego niż błąd..."
- zaznaczył Sakiewicz.
Red. Adrian Stanowski przypomniał słowa amerykańskiego prezydenta, który wyraźnie podkreślił, że "będzie dążył do uzyskania nowego układu, nowej architektury bezpieczeństwa, tak, abyśmy mieli spokój na minimum kilkadziesiąt lat". "Będzie obejmować Ukrainę?" - zapytano Tomasza Sakiewicza.
"Nowa architektura bezpieczeństwa musi obejmować również Rosję. Bo trzeba się przed nią zabezpieczyć. Ci, którzy myślą, że Rosja będzie dążyć do pokoju, są niesprawni umysłowo. Rosja, kiedy widzi jakąkolwiek przestrzeń do ataku - atakuje. Czy to będzie Putin, czy nie"
- brzmiała odpowiedź.
"Póki co, Rosja tą wojnę przegrywa. Ukraina się broni, ponosząc krwawą ofiarę. Ona broni naszego kraju, broni całej Europy. Niektórzy pożyteczni idioci mówią, że po co te sankcje, po co ta pomoc. To wszystko to jest jedna wielka propaganda. Nie wolno się zmęczyć w pomocy Ukrainie, bo za chwile możemy potrzebować jej sami"
- apelował.
Zdaniem redaktora naczelnego "Gazety Polskiej", "zimnowojenny podział Europy jest odtwarzany przez rosyjskie cele atomowe".
"Wystarczy na to spojrzeć. My jesteśmy pierwszym celem ataku jądrowego Rosji. Ale tez kraje, które uważają, ze z Rosja można się dogadać. Trzeba się zjednoczyć i użyć wszelkich możliwych środków, aby Rosja tej wojny nie wygrała. Nie twierdzę, że Rosja chce tej broni teraz użyć, ale w nas celuje, czyli ćwiczy..."
- przekonywał Sakiewicz.
"Jeśli kraj, który dziś w tak bestialski sposób zbija kobiety i dzieci, prędzej czy później może pójść o krok dalej. Rosję dziś trzeba rozbroić. Nie można Rosji zostawić takiego potencjału, który może zrobić krzywdę światu"
- dodał.
Zapytany o to, czy dziś świat zaczyna otwierać oczy i wsłuchuję się w głos Warszawy, Tomasz Sakiewicz odparł:
"Był tutaj, w tym miejscu prezydent USA, który wyraźnie zaznaczył rolę Polski. Tutaj trzeba przenieść, a może już się przeniósł środek geopolityki. Teraz granica NATO przesunęła się o 1000 km. W takiej samej odległości musi się przesunąć środek ciężkości polityki amerykańskiej. Nie byłoby tak, gdybyśmy nie budowali silnej armii, gdybyśmy nie jednoczyli sił demokratycznych. Gdybyśmy nie udzielili tak ogromnej pomocy. Ale to wszystko się stało. To zrobiły polskie władze, polskie społeczeństwo. Ta solidarność, nawet mimo różnicy poglądów, społeczna i polityczna doprowadziła do tego, że zaczęliśmy być traktowani jako państwo tej najwyższej półki. Dlatego USA zdecydowały, ze ten środek ciężkości jest przenoszony właśnie do Polski".