Republikańscy politycy ostro skrytykowali wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona dotyczące europejskiej polityki wobec Chin. Mike Gallagher, przewodniczący komisji Izby Reprezentantów ds. Komunistycznej Partii Chin, nazywał je w poniedziałkowym wywiadzie dla stacji Fox „żenującymi, haniebnymi i naiwnymi geopolitycznie”. Natomiast szef komisji Izby Reprezentantów d.s. Chin, Chris Smith, uznał, że twierdzenia Macrona „wyglądają jak zdrada demokratycznego Tajwanu”. Dodał, że jeżeli Francja „istotnie ma zamiar porzucić państwa demokratyczne na rzecz brutalnego komunistycznego reżimu, Stany Zjednoczone powinny ponownie ocenić swoje stanowisko wobec Francji”.
Po wizycie w Chinach prezydent Emmanuel Macron znów wzbudził niepokój wśród zachodnich sojuszników, krytykując politykę USA, domagając się „strategicznej autonomii Europy” i twierdząc, że konflikt Chin i Tajwanu „nie byłby naszym"; prezydent Francji wzmocnił swoją wizytą pozycję Chin – oceniają we wtorek francuskie media oraz eksperci ds. polityki międzynarodowej.
„Po wypowiedziach Macrona o „śmierci mózgowej” NATO w 2019 r., a następnie próbach strategicznego dialogu z Rosją, bez żadnych konsultacji z europejskimi partnerami prezydent Francji po raz kolejny wzbudza powszechną irytację USA i ich sojuszników”.
Według analityka z Instytutu Europejskiego w London School of Economics Mujtaby Rahmana „czas jest niefortunny. Wygłaszanie przez prezydenta Macrona uwag wspierających Chiny podczas chińskich manewrów okrążających Tajwan – i zaraz po wizycie państwowej w Chinach – jest błędem”.
Zostanie to odebrane jako gest ustępstw wobec Pekinu i zielone światło dla chińskiej agresji.
Obawy po wizycie prezydenta Macrona w Chinach widać na Tajwanie – przekazuje „Le Monde”.
Francja i Europa ryzykują porzuceniem fundamentalnych wartości na rzecz relacji z Chinami.
Ocenia francuski dziennik, cytując jednego z tajwańskich analityków.
To najgorszy możliwy czas na wysłanie sygnału obojętności w sprawie Tajwanu.
„Le Monde” wskazuje na niezadowolenie Waszyngtonu z powodu wizyty Macrona w Chinach.
Ton jego wypowiedzi zszokował ekspertów i wielu urzędników. Wygląda na to, że to „Macron odwraca odpowiedzialność, oskarżając administrację Bidena o wzrost napięć z Chinami.
Chińska Partia Komunistyczna stanowi znaczące wyzwanie dla społeczeństw Zachodu, dla naszego bezpieczeństwa ekonomicznego i sposobu życia. Francja powinna zdawać sobie sprawę z tego zagrożenia.
Tymczasem Departament Stanu uznał, że wypowiedzi prezydenta Francji są mniej kontrowersyjne, niż może się wydawać.
Stanowiska USA i europejskich sojuszników co do (chińskich) wyzwań są bardzo zbliżone.
Biały Dom podkreślił zaś doskonałą współpracę i koordynację z Francją.
Prezydent Francji Emmanuel Macron w drodze powrotnej z wizyty w Chinach powiedział, że Europa musi się oprzeć presji, by stać się „naśladowcą Ameryki”. Odnosząc się do napięć między Państwem Środka a USA w sprawie statusu Tajwanu, ostrzegł, że wielkim ryzykiem dla Europy jest "uwikłanie się w kryzysy, które nie są nasze". Macron rozmawiał na pokładzie samolotu z dziennikarzami, między innymi Politico.
Francuski prezydent stwierdził, że „wielkim ryzykiem”, przed którym stoi Europa, jest to, że „zostanie uwikłana w kryzysy, które nie są nasze, co uniemożliwia jej budowanie swojej strategicznej autonomii”.
Nie chcemy popadać w logikę „blok kontra blok”.
Macron, który w czasie wizyty w Chinach spędził około sześciu godzin z prezydentem Xi Jinpingiem, dyskutował z dziennikarzami o swojej ulubionej teorii "strategicznej autonomii" Europy - w której Francja odgrywałaby rolę przewodnią.
Wystąpienie Macrona zostało natomiast bardzo ciepło przyjęte przez Pekin. Według rządowego dziennika „Global Times” sygnalizuje ono, iż „strategia USA dążąca do wciągnięcia Europy (w plan) powstrzymywania Chin zabrnęła w ślepią uliczkę”.