Szef rządu Mark Rutte przeprosił podczas wystąpienia w archiwum narodowym za niewolniczą przeszłość Holandii. Premier nazwał niewolnictwo „zbrodnią przeciwko ludzkości”. Dalej zaprezentował już typowo niemieckie stanowisko, bowiem stwierdził, że "Holandia nie wypłaci żadnych reparacji".
Rutte wygłosił przeprosiny w imieniu państwa holenderskiego w języku niderlandzkim, angielskim i kilku językach z byłych kolonii. „Ktoś, kto teraz żyje, nie jest winien niewolnictwa, jednak holenderskie państwo ponosi odpowiedzialność za przeszłość. Przez wieki państwo i jego przedstawiciele umożliwiali, zachęcali do niewolnictwa i czerpali z niego korzyści” – powiedział szef gabinetu.
Rutte uznał niewolnictwo za zbrodnię przeciwko ludzkości i wskazywał, że niewolnicza przeszłość wpływa również na teraźniejszość. „Wieki ucisku i wyzysku trwają. W rasizmie, dyskryminacji i nierówności społecznej” – twierdzi szef rządu.
- Nie robimy tego, aby wyczyścić przeszłość, zamknąć przeszłość i zostawić ją za sobą. Robimy to teraz, aby wspólnie znaleźć drogę do przyszłości. Proces gojenia ran musi rozpocząć się teraz
– mówił premier.
Wystąpienie Ruttego było bezpośrednią konsekwencją raportu specjalnej komisji, zamówionego przez rząd w ubiegłym roku. Autorzy opracowania rekomendowali rządowi przeproszenie za udział państwa w niewolnictwie. Przeprosiny nie będą się wiązały z wypłatą odszkodowań. W piątek Rutte rozwiał wątpliwości w tej sprawie. "Holandia nie wypłaci żadnych reparacji, nie ma co do tego żadnych wątpliwości" – powiedział Rutte.
Utworzony zostanie natomiast fundusz z budżetem 200 mln euro na inicjatywy związane z „upamiętnianiem niewolniczej przeszłości”, poinformowały po przemówieniu premiera służby prasowe rządu.
To nie pierwsza sytuacja dotycząca kwestii rozliczania się z niechlubną przeszłością, jaka podjęta została po latach. Przypomnijmy, że na początku października minister spraw zagranicznych Polski Zbigniew Rau podpisał notę dyplomatyczną ws. odszkodowań za szkody wyrządzone przez Niemcy w wyniku niemieckiej agresji i okupacji w latach 1939-1945, w której Rzeczpospolita Polska domaga się m.in. odszkodowania za straty materialne i niematerialne w wysokości 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów złotych.
Niemcy wciąż uważają, że nie są Polsce nic winne, choć - jak wskazał ostatnio ambasador RP w Berlinie Dariusz Pawłoś - "zbrodnie wojenne nie ulegają przedawnieniu". Jest jednak coś co łączy Holendrów i Niemców w sytuacji reparacyjnej: strach przed odpowiedzialnością finansową za czyny sprzed lat.