- W tym trudnym czasie polecamy naszych braci i siostry z Ukrainy, by jak najszybciej ustały działania wojenne. Prosimy dobrego Boga o dar i łaskę pokoju dla narodu ukraińskiego - powiedział na początku mszy świętej ks. Bogdan Bartołd, proboszcz Parafii Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie.
W homilii ks. Bogdan Bartołd podkreślił:
Jakże to wszystko, co dzieje się na Ukrainie, jest bliskie tym wydarzeniom sprzed kilkudziesięciu lat, które dokonywały się w Polsce. Zresztą niedawno Powstańcy mówili: jacy oni są podobni do nas…
"W czasie Wielkiego Postu uświadamiamy sobie, że naszym największym grzechem jest kłamstwo" - kontynuował kapłan.
- Poprzedza ono każde zło, które jest w stanie uczynić człowiek. Przecież najpierw pojawiło się kłamstwo, że ziemie ukraińskie należą do agresora, że należy ludzi ratować przed wymyśloną ideologią. A teraz patrzymy z drżącym sercem, na czym polega to „ratowanie”, gdy setki tysięcy ludzi ucieka z ziemi ojczystej, aby ocalić życie
- mówił ks. Bartołd.
Ci ludzie uciekają przed bombardowaniem. A ile zginęło i ginie nadal bezbronnych dzieci…
- Człowiek zastanawia się co czynić. Alternatywa jest taka: albo czarna rozpacz albo Bóg. A dokładniej – Chrystus na krzyżu… - dodał kapłan.
W dalszej części homilii usłyszeliśmy przejmujące pytania: dlaczego zginęli nasi rodacy w katastrofie pod Smoleńskiem? Dlaczego giną ludzie na ukraińskiej ziemi? - Nie jest nam dane tego poznać. Nie wiem, dlaczego Bóg powstrzymuje rękę, ale jestem głęboko przekonany, że gdybyśmy mogli dziś zobaczyć Jezusa, to zobaczylibyśmy go płaczącego, tak jak płakał nad Jerozolimą. Gdy giną dzieci na Ukrainie, Chrystus płacze i mówi: człowieku, dlaczego nie chcesz kochać… - odpowiedział ks. Bogdan Bartołd, dodając, że "Bóg współcierpi, utożsamia się z każdym cierpiącym".
Pragnienie zjednoczenia w osiągnięciu zwycięstwa
Obok ołtarza stał krzyż z czasów Powstania Warszawskiego - nadpalony, przestrzelony kulami. Symbol tego, co robili wówczas w Polsce niemieccy okupanci. Ks. Bartołd w homilii przyznał, że widzi podobieństwo tamtych czasów z obecnymi.
- U podstaw tej wojny jest ta sama żądza dominacji i władzy nad drugim człowiekiem, która miała miejsce w czasie II wojny światowej. To znowu zagubiony i ogarnięty nienawiścią człowiek opanowany żądzą panowania postanowił najechać i ujarzmić suwerenny i żyjący w pokoju kraj, aby odebrać wolność i niepodległość
- powiedział.
- Z jakim wielkim heroizmem bronią swojego kraju nasi bracia z Ukrainy. A bronią w taki sposób, że wzbudza to w nas podziw i uznanie, a także pragnienie zjednoczenia w osiągnięciu zwycięstwa. Wierzymy, że nasza modlitwa zostanie wysłuchana, a zło zostanie pokonane przez miłość
- zakończył, po czym w świątyni rozległa się burza braw.