"Warto wskazać na sytuację wewnątrz Unii, gdzie mamy wyraźny podział na wschodnią flankę, włącznie z państwami skandynawskimi, które właśnie wstępują do NATO - Szwecją i Finlandią - jest to obóz, który prze do jak najtwardszej polityki wobec Rosji. Mamy obóz francusko-niemiecko-włoski, niestety także z udziałem Węgier (...), obóz ten prze do jak najszybszego zakończenia wojny. Niemcy są przede wszystkim mocarstwem handlowym, wojna psuje handel, co widać na przykładzie Nord Stream'u. Południe z kolei, ma inne priorytety, śródziemnomorsko-afrykańskie, wojna na wschodzie odciąga od rozwiązywania problemów, które dal tych państw są istotne"
- mówił Żurawski vel Grajewski.
Politolog wskazał również na sytuację w regionach postsowieckich. "Zainstalowany w styczniu przez Rosjan w Kazachstanie prezydent Tokajew, w lutym odmówił już Moskwie poparcia w zakresie inwazji na Ukrainę. Podobnie manewruje Łukaszenka" - stwierdził. W jego ocenie, Białoruś ma problemy w przekonaniu do ataku wojskowych oficerów. "Co innego siedzieć w koszarach, czy straszyć cywilów, a co innego iść pod ogień ukraińskich obrońców" - ocenił. Zwrócił również uwagę na ustępstwa strony ormiańskiej, która dostrzegła słabość Rosji.
"No i wreszcie najważniejszy z graczy, Stany Zjednoczone, które przeznaczyły 40 mld dolarów na pomoc wojskową dla Ukrainy, angażując się tym samym materialnie i prestiżowo. Mamy sytuację, w której ewentualna porażką Ukraińców, byłaby też porażką prestiżową Stanów Zjednoczonych z konsekwencjami na dalekim wschodzie. Zachęcająco by działała na Chiny, aby spróbowały przetestować, czy Amerykanie również nie poradzą sobie w razie zagrożenia z Tajwanu. Innymi słowy, Stany Zjednoczone weszły w grę, w której mogą pokazać, że są, albo nie są w stanie, bronić zaprzyjaźnionych demokracji przed agresją despotycznych mocarstw"
- zauważył politolog.
Odcięcie Ukrainy od Zachodu
Pytany przez Katarzynę Gójską o możliwą, wymierzoną w państwa NATO, prowokację militarną ze strony Rosji stwierdził, że jest to możliwe. Politolog wskazał na Litwę, ale zaznaczył, że równie prawdopodobna jest próba odcięcia Ukrainy od dostaw wojskowych z Zachodu.
"Czyli uderzenie po osi Brześć nad Bugiem, Lwów, wzdłuż granicy polskiej. Wtedy oczywiście pod ogniem ukraińskich obrońców, decyzję o tym, czy polskie granice będą respektowane, czy też nie, będą podejmowali dowódcy batalionowych grup bojowych armii rosyjskiej, co do których myślę, że nie powinniśmy mieć iluzji w zakresie poszanowania prawa międzynarodowego"
- ocenił. Jak dodał, państwa wschodniej flanki NATO oraz Unii Europejskiej doskonale to rozumieją, więc presja Rosji, nie będzie skuteczna.