Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Europosłowie ostrzegają przed rozmowami z Rosją. "Łamane są zasady tworzone od kilkudziesięciu lat"

- Gdyby w takiej formule, jaką będą rozmowy USA-Rosja w Genewie, doszło do jakichś uzgodnień w sprawie Ukrainy, „to cofnęlibyśmy się o kilkadziesiąt lat w budowie demokratycznej, bezpiecznej architektury bezpieczeństwa w Europie - ocenia europoseł Witold Waszczykowski (PiS). Inny eurodeputowany, Andrzej Halicki (KO), podkreśla, by nie ulec szantażowi Kremla.

fot. kremlin.ru, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=113073477

10 stycznia w Genewie rozpoczną się dwustronne amerykańsko-rosyjskie rozmowy na temat stabilności strategicznej.

Pachnie Jałtą

Waszczykowski jest krytyczny wobec takiego formatu spotkania.

- Uważam, że podjęcie tych rozmów wobec szantażu rosyjskiego jest absolutnym błędem. Zgoda Amerykanów, żeby rozmawiać w innym kraju z Rosją, pachnie skompromitowaną konferencją z Monachium z 1938 roku - wtedy też dyskutowano i decydowano o Czechosłowacji – czy konferencją w Jałcie z lutego 1945 roku, kiedy decydowano m.in. o Polsce

 – mówi.

Jak dodaje, USA łamią pewne zasady, które budowane były od 30 lat w ramach nowej architektury bezpieczeństwa po upadku ZSRR i zakończeniu zimnej wojny.

- Przede wszystkim NATO hołdowało i hołduje od dawna doktrynie tzw. otwartych drzwi, która zakłada, że każdy ma prawo przystąpić do NATO, jeśli spełni pewne kryteria, warunki, no i zapadnie odpowiednia decyzja polityczna. Gdyby teraz Sojusz uznał, że Ukraina się nie kwalifikuje do tego, i umówi się z Rosjanami, to cała koncepcja doktryny otwartych drzwi zostałaby pogwałcona – ocenia europoseł.

Po drugie – jak mówi - Europa zakładała, że każdy kraj na kontynencie ma prawo wybierać sobie ścieżkę rozwoju i sojusze.

- Gdyby Amerykanie i NATO zawarli w takim razie jakieś porozumienie z (prezydentem Rosji Władimirem) Putinem, to ta zasada zostałaby przekreślona. Również w ostatnich 30 latach wychodziliśmy z założenia, że nie akceptujemy w Europie żadnych stref wpływu, żadnej "bliskiej zagranicy". Tymczasem jeśli zgadzamy się z postulatem, że Ukraina nie wejdzie do NATO albo jeszcze że NATO ma się częściowo wycofać z terytoriów państw nowo przyjętych (do Sojuszu) po 1999 r., czego chce Rosja, to pogwałcilibyśmy kolejną zasadę, czyli przyznalibyśmy Rosji prawo do stworzenia jakiejś strefy wpływów

- wskazuje.

Waszczykowski podkreśla, że w ciągu ostatnich 30 lat Zachód budował architekturę bezpieczeństwa w sposób jak najbardziej demokratyczny, aby odchodzić od XIX-wiecznych koncepcji tzw. koncertu mocarstw oraz „sytuacji, jakie miały miejsce w latach 60., 70., 80., kiedy to światem zarządzały dwa mocarstwa, USA i ZSRR”. „Wtedy czekaliśmy od szczytu do szczytu, od Genewy po Reykjavik, od Reykjaviku po Helsinki itd.” – ocenia. Jak dodaje, Putin chciał do tej sytuacji wrócić i okazuje się, że mu się to udało.

Putin odbudowuje ZSRR

Były minister spraw zagranicznych Polski zwraca też uwagę na kolejność zaplanowanych na najbliższe dni spotkań.

- Najpierw jest spotkanie (prezydentów USA i Rosji) Biden-Putin, potem spotkanie NATO, potem OBWE i dopiero na końcu zakomunikują wyniki Ukrainie. Putinowi, który mówił od dawna, że największą tragedią był upadek ZSRR, i chciał odbudować potęgę Rosji do poziomu ZSRR, udaje się – przynajmniej na poziomie politycznym - odzyskać ten status. Znów Europa i cały obszar transatlantycki nie rozmawia w całości z Putinem, tylko rozmawiają Amerykanie. Czyli kolejna zasada jest pogwałcona – że rozmawiamy z Rosją albo jako NATO, albo UE, albo w ramach OBWE. Tymczasem nie, rozmawiamy albo w formule Amerykanie-Rosja, albo w formule koncertu mocarstw z XIX wieku – mówi Waszczykowski.

Jak podsumowuje, gdyby w takiej formule doszło do jakichś uzgodnień w sprawie Ukrainy, „to cofnęlibyśmy się o kilkadziesiąt lat w budowie demokratycznej, bezpiecznej architektury bezpieczeństwa w Europie”.

Nie ulec szantażowi

Podobne zdanie wyraża również Andrzej Halicki, eurodeputowany Koalicji Obywatelskiej. Twierdzi, że podczas rozmów w Genewie nie można ulec stronie rosyjskiej. Nie zwiastuje jednak przełomu.

- Rozmowy amerykańsko-rosyjskie w Genewie nie przyniosą przełomu. Nie mogą być nawet przełomowe, bo racje są po naszej, europejskiej stronie. Musi to być raczej dialog transatlantycki. (…)W tym widzę gwarancje na przyszłość, bardziej niż w rozmowach, które odbędą się w Genewie

 – wskazał.

Jak podkreślił, ważna w tej kwestii jest właściwa współpraca krajów NATO i wspólny głos europejsko-amerykański.

- W Parlamencie Europejskim nie ma wątpliwości co do kierunku działań, na przykład w kwestii potencjalnych sankcji. (…) Rosję to musi zaboleć mówiąc po prostu. Musi to zaboleć przede wszystkim oligarchów, którzy wspierają Putina – wskazał.

W opinii Halickiego istnieje możliwość zatrzymania gazociągu Nord Stream 2.

- Dopóki nie jest uruchomiony żaden kontrakt gazowy, można powiedzieć, że jest to tylko rura, która została położona na dnie Bałtyku. Myślę, że dzisiaj ta rura powinna mieć status niepotrzebnego żelastwa. Mówiąc wprost, na pewno nie można się poddać szantażowi gazowemu – zaznaczył europoseł.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

md