Białoruska milicja zatrzymała Alaksieja Szotę, redaktora naczelnego portalu Hrodna.life - takie są najnowsze doniesienia zza wschodniej granicy. Służby Łukaszenki opublikowały nagranie dotyczące zatrzymania Szoty datowane na 28 maja, choć do akcji doszło dwa dni później.
O zatrzymaniu Alaksieja Szoty, redaktora naczelnego portalu Hrodna.life poinformowało niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ). Milicja wyjaśnia, że chodzi o publikację treści uznanych za „ekstremistyczne”.
Według BAŻ do zatrzymania doszło w pobliżu domu dziennikarza. Później w mieszkaniu, które wynajmuje Szota, odbyła się rewizja.
Milicja grodzieńska skomentowała zatrzymanie, podając, że jest ono związane z powtórną publikacją przez grodzieński portal Hrodna.life treści, uznanych za ekstremistyczne. Najwyraźniej chodzi o treści publikowane przez kanał w Telegramie, który został uznany przez władze za „ekstremistyczny”.
BAŻ przypomina, że w marcu samego Szotę oraz redakcję Hrodna.life ukarano grzywnami za takie samo wykroczenie.
Aktywiści zwracają również uwagę, że nagranie milicji o zatrzymaniu Szoty jest datowane na 28 maja, chociaż... do zatrzymania doszło 30 maja. Czyżby była to już wcześniej zaplanowana operacja, a zapomniano zmienić datę?
Alaksiej Szota został już wypuszczony na wolność. Oczekuje na proces za wykroczenie administracyjne. - U Szoty skonfiskowano notebook, telefon, trzy stare dyski i... biało-czerwono-biały parasol - poinformowała Nasza Niwa
To nie pierwszy raz, gdy reżim Łukaszenki ustawia swój celownik na dziennikarzy. Wielokrotnie zatrzymywano już pracowników TUT.BY czy Telewizji Biełsat. Polskie MSZ w marcu nazwało zatrzymania dziennikarzy kolejnym przykładem ograniczania wolności słowa i prawa do rzetelnej informacji na Białorusi. - Wzywamy Białoruś do wejścia na ścieżkę demokracji, w tym do zaprzestania prześladowań dziennikarzy - oświadczyło wówczas MSZ.
Sytuacja przez ostatnie dwa miesiące nie uległa poprawie. Niezależni dziennikarze na Białorusi wciąż są represjonowani i zatrzymywani - głównie z powodu publikowanych treści. Trafiają do aresztów i stają przed sądami. Przykład Aleksieja Szoty pokazuje, że w tym względzie nic się nie zmieniło.