„Internet zajmuje nowe pełne patosu nagranie, na którym kadyrowcy walczą z powietrzem”
– pisze białoruska niezależna Nasza Niwa.
#Kadyrovites continue to show #TikTok how they fight against invisible enemies. pic.twitter.com/fURR5tA01d
— NEXTA (@nexta_tv) April 17, 2022
#Kadyrovites were filming TikToks, when something flew at them. The bloggers started to panick, they clearly did not expect this. pic.twitter.com/1gyWQ9DqhI
— NEXTA (@nexta_tv) April 16, 2022
Działalność czeczeńskich pododdziałów podległych Kadyrowowi z pułku noszącego nazwę jego ojca Achmata, od początku wojny jest relacjonowana w rosyjskich mediach, a przede wszystkim w sieciach społecznościowych przez samych kadyrowców.
Większość z rzekomo bohaterskich wyczynów tych pododdziałów zdezawuowali już bez większego wysiłku internauci i dziennikarze śledczy – m.in. z projektów Bellingcat, Central Intelligence Team czy ukraińskiego Slidstvo.info.
M.in. dziennikarze Ukraińskiej Prawdy sprawdzili geolokację telefonu Kadyrowa, gdy ten 13 marca miał być w Hostomlu przed planowanym „wzięciem Kijowa”. Okazało się, że - dziwnym zbiegiem okoliczności - jego telefon był wtedy w Groznym.
3 kwietnia na jednym z filmików kadyrowcy rozdawali pomoc humanitarną w oblężonym Mariupolu. Miała ona pochodzić z Rosji. Na mące, makaronach i oleju były jednak napisy po ukraińsku. Według Bellingcata bojownicy rozdawali ukradzione jedzenie.
28 marca Ramzan Kadyrow miał być rzekomo w Mariupolu – taką informację przekazano w rosyjskich mediach. Dzień później opublikowano jego zdjęcie, jak modli się na stacji benzynowej Pulsar. Obok niego leży karabin maszynowy. Sieć stacji Pulsar należy do rosyjskiego Rosnieftu i nie ma swoich obiektów na Ukrainie.
TikTok troops
— Kamil Galeev (@kamilkazani) March 30, 2022
Many admired bravery of Kadyrov who personally went to Ukraine and posted a lot of cool photos from the frontline. Consider this: Kadyrov is praying having put his gun lays nearby. It's a shame we see a Pulsar gas station nearby. So it's not Ukraine. It's Russia🧵 pic.twitter.com/UQvKr6veZw
Takie wpadki można wyliczać bez końca. W materiale podsumowującym internetową działalność "tiktokowych oddziałów" opublikowała niedawno telewizja internetowa Nastojaszczeje Wremia. Wśród szeregu innych faktów wskazano m.in., że nagrania z rzekomych walk pod Kijowem powstały na Białorusi.
Ukraińskie Slidstvo.info przeanalizowało z kolei nagrania z rzekomej „pierwszej linii frontu” w Mariupolu. Większość powstała na jednym skwerku na obrzeżach miasta, na głębokim zapleczu pozycji rosyjskich. Nie zabrakło tam przy tym stałych elementów – walki z pustymi budynkami i z powietrzem, a także wojowniczych okrzyków.
„Kadyrowcy uwielbiają strzelać przed kamerami. Tu np. rozstrzeliwują sygnalizator świetlny, a tutaj – drzwi do garażu”
– relacjonuje Nastojaszczeje Wriemia.
„Nie oznacza to jednak, że kadyrowcy nie walczą na Ukrainie. Walczą i zabijają wielu cywilów, o czym świadczą doniesienia ukraińskiego wywiadu i oświadczenia władz ukraińskich, a także relacje świadków z wyzwalanych terenów”- podkreśla telewizja.
Oddziały czeczeńskich bojowników miały m.in. działać w podkijowskich Buczy, Hostomlu, Irpieniu, gdzie po zakończeniu rosyjskiej okupacji znaleziono setki ciał zabitych, torturowanych cywilów. Według ustaleń śledczych kadyrowcy m.in. mieli torturować i mordować cywilów w piwnicy w Buczy.