Czy groźby Rosji wobec Litwy są bezpodstawne? Zdaniem byłego sekretarza generalnego NATO nie można ich w pełni lekceważyć. Anders Fogh Rasmussen zaznaczył, że jeżeli żołnierze Władimira Putina będą chcieli naruszyć granice jednego z państw - członków Sojuszu, powinni spodziewać się konsekwencji.
Od 17 czerwca zaczął obowiązywać zakaz tranzytu kolejowego stali i wyrobów z metali żelaznych między Kaliningradem, a pozostałymi częściami Rosji przez Litwę. Wilno wprowadziło te ograniczenia w ramach sankcji Unii Europejskiej, nałożonych na Rosję z powodu jej inwazji na Ukrainę. Rosja oskarżyła Litwę o wstrzymanie tranzytu i zapowiedziała działania odwetowe.
Ponadto, podczas spotkania Aleksandra Łukaszenki z Władimirem Putinem, przywódca białoruskiego reżimu nazwał te działania wypowiedzeniem wojny ze strony Litwy. Zdaniem byłego sekretarza Sojuszu Północnoatlantyckiego nie można w pełni bagatelizować tych słów.
Anders Fogh Rasmussen o możliwy konflikt zbrojny pomiędzy NATO a Rosją był pytany przez ukraińską redakcję rbc.ua. Stwierdził, że chciałby jednoznacznie odpowiedzieć, że nie ma takiej opcji, jednak jego zdaniem uniemożliwiają to groźby Rosji pod adresem Litwy.
"Po rosyjskich groźbach pod adresem Litwy w sprawie tranzytu przez ten kraj muszę ostrzec i oświadczyć, że jeśli Rosja dotknie litewskich granic, to będzie to sytuacja z artykułu 5., która zainicjuje decydującą odpowiedź wojskową NATO. To jest konflikt z Rosją"
– powiedział Rasmussen.
Przypomnijmy, że artykuł piąty NATO mówi o tym, że każdy atak na któregoś z członków Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego powinien być interpretowany przez pozostałe państwa członkowskie jako atak na nie same.
Z kolei w połowie lutego br. prezydent USA Joe Biden stwierdził, że jeżeli "Amerykanie i Rosjanie zaczną strzelać do siebie, wybuchnie kolejna wojna światowa".