Na razie nie ma informacji o ewentualnych szkodach lub zniszczeniach. Epicentrum trzęsienia znajdowało się 202 km na północ od Los Angeles. Według Śródziemnomorskiego Europejskiego Centrum Sejsmologicznego trzęsienie miało magnitudę 6,9.
– Trzęsienie trwało długo, prawie minutę. Na ulicach słupy elektryczne i sygnalizatory ruszały się niczym wahadła – relacjonuje portalowi niezalezna.pl korespondentka z USA Małgorzata Schulz.
Dodaje, że Kalifornia jest w stanie alarmowym.
W czwartek południową Kalifornię nawiedziło trzęsienie ziemi o magnitudzie 6,4. W miasteczku Ridgecrest, gdzie znajdowało się epicentrum, wybuchły pożary, a wstrząsy były odczuwalne w oddalonym od epicentrum o ponad 300 km Los Angeles oraz Las Vegas.
A 7.1-magnitude earthquake has struck near Ridgecrest in Southern California. This is the second temblor to hit the area in two days https://t.co/8553REhVsQ pic.twitter.com/RZhF0gdN5l
— CNN (@CNN) 6 lipca 2019
Po głównym wstrząsie nastąpiła seria pięćdziesięciu słabszych wstrząsów wtórnych.
can’t believe i got this on video, earthquakes are not jokes! #abc7eyewitness #MSNBC #CNN #ridgecrest #anotherearthquake #California #californiaearthquake
— Rylan ? (@rylxan) 6 lipca 2019
everyone has permission to use this. pic.twitter.com/P7eVhZlekz
O uszkodzeniach niektórych budynków poinformował oddział straży pożarnej z miasta San Bernandino. W Ridgecrest, blisko epicentrum trzęsienia, wybuchło kilka pożarów.
Według amerykańskich mediów trzęsienie ziemi nie było mocno odczuwalne w Los Angeles. Nie ma doniesień o rannych czy zniszczeniach w tym mieście.
Na skutek wstrząsu z niektórych basenów ogrodowych w Los Angeles wylała się jednak woda.
Według wstępnych szacunków trzęsienie miało magnitudę między 6,9 a 7,1.