Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Jak skutecznie uderzyć w Putina? Jurij Felsztyński dzieli się z Niezalezna.pl swoim pomysłem!

- Dziś nie da się rozwiązać kryzysu, zakazując wjazdu do Wielkiej Brytanii dziesiątce rosyjskich obywateli. Jednak jeżeli zwiększyć tę liczbę do 1 tys. czy 10 tys., sytuację można znormalizować. (…) wtedy w Londynie będzie można bezpiecznie chodzić nawet z kartką z napisem „Jestem zbiegiem z GRU” – podkreśla w rozmowie z Niezalezna.pl historyk i autor słynnych książek dr hab. Jurij Felsztyński.

Igor Smirnow/Gazeta Polska
Współautor głośnych publikacji „Wysadzić Rosję” oraz „Korporacja zabójców” komentuje dla portalu Niezalezna.pl fakt znalezienia w Wielkiej Brytanii ciała Nikołaja Głuszkowa, bliskiego współpracownika zmarłego oligarchy Borysa Bieriezowskiego. Mówi też, jakimi sankcjami skutecznie uderzyć w Putina i jego otoczenie.

Śmierć Nikołaja Głuszkowa 12 marca, która miała miejsce kilka dni po zatruciu [4 marca w brytyjskim Salisbury byłego podwójnego agenta] Siergieja Skripala i jego córki Julii, jeszcze bardziej zdenerwowała brytyjską opinię publiczną, która podejrzewa Kreml o popełnienie kolejnego zabójstwa.

Są wszelkie podstawy ku temu, żeby zakładać ingerencję rosyjskich służb specjalnych w życie i śmierć Głuszkowa. Jego spokojne życie zakończyło się w 1997 r., kiedy przeciwko niemu i [rosyjskiemu miliarderowi] Borisowi Bieriezowskiemu rosyjska Prokuratura Generalna wszczęła śledztwo, związane z liniami lotniczymi Aerofłot, gdzie Głuszków w latach 1996-1997 był zastępcą dyrektora spółki.

Sprawę karną ws. Aerofłotu wytoczono dlatego, że Głuszkow, starając się zrobić z nierentownej państwowej spółki nowoczesne, prywatne dochodowe przedsiębiorstwo, przeprowadził drastyczną redukcję zatrudnienia i zwolnił z zagranicznych filii Aerofłotu tych, którzy byli na liście personelu, ale nic nie robili: funkcjonariuszy FSB [Federalna Służba Bezpieczeństwa] i GRU [Główny Zarząd Wywiadowczy], pracujących pod przykrywką Aerofłotu. Oni również zarządzali lwią częścią dochodów walutowych Aerofłotu, dlatego spółka ciągle miała straty. Oto, co o tym mówił sam Głuszkow w wywiadzie dla rosyjskiej gazety „Kommiersant”:

Faktycznie środki linii lotniczych już wówczas były skoncentrowane w strukturach postronnych, tylko stało się to nie w wyniku decyzji zarządu Aerofłotu, lecz w interesie poszczególnych pracowników. Ponad sto przedstawicielstw lokowało dochody na ok. 450 kontach w zagranicznych bankach, często wątpliwych pod względem wiarygodności. Na założenie każdego z kont było wydane zezwolenie Centralnego Banku Rosji. Bieżące saldo Aerofłotu na tych kontach wynosiło od 80 mln. dol. do 220 mln. dol. Jednocześnie przedstawicielami linii byli sami oficerowie FSB i GRU, ich nie można było pociągnąć do żadnej odpowiedzialności.

Od pierwszych dni mojej pracy w firmie pojawił się problem utrzymania pracowników specsłuzb. Jest ich wielu – co najmniej 4 tys. osób z 14 tys. pracowników. Kierownik kadr – etatowy pracownik FSB, szef służby bezpieczeństwa – etatowy pracownik FSB. My, oczywiście, mocno nadepnęliśmy im na odciski, lokując wszystkie pieniądze, którymi oni wcześniej de facto zarządzali, na jedynym niezależnym centralnym koncie. Pierwszy telefon, który otrzymałem na początku lata 1996 r., był od [szefa służby bezpieczeństwa prezydenta generała] Aleksandra Korżakowa, który tupał nogami, darł się, że zniszczy mnie, jeżeli będę popierał prawa FSB. Podobnie wypowiadał się również [dyrektor FSB Rosji] Michał Barsykow. Właśnie struktury siłowe były inicjatorami tego, co się działo później, w latach 1998-1990.

Faktycznie, już w 1997 r. w Aerofłocie zostało zmienione kierownictwo i Głuszkow został zmuszony do odejścia. W tym samym czasie wszczęto śledztwo ws. defraudacji pieniędzy Aerofłotu. [Głuszkow i Bieriezowski uciekli z Rosji i otrzymali azyl w Wielkiej Brytanii. Po śmierci miliardera w 2013 r. jego były współpracownik twierdził, że przyczyniły się do niej osoby trzecie] (…)

Bezczelność rosyjskich służb specjalnych [zabijających kolejnych rosyjskich imigrantów] na terenie Wielkiej Brytanii została, oczywiście, sprowokowana bezczynnością brytyjskich organów ścigania, które odmawiały wszczęcia śledztwa nawet w tych przypadkach, kiedy były wszystkie podstawy, aby przypuszczać próbę zabójstwa czy zabójstwa.

W przypadku zabójstwa Aleksandra Litwinienko śledztwo wszczęto dzięki uporowi wdowy po nim, Mariny Litwinienki. W przypadku zatrucia [w 2012 r. na Wyspach] przedsiębiorcy Aleksandra Pieriepielicznego śledztwo wszczęto pod naciskiem Billa Browdera [brytyjskiego przedsiębiorcy, który pracował w Moskwie ze zmarłym w 2009 r. w więzieniu rosyjskim prawnikiem podatkowym Siergiejem Magnitskim], dla którego Pieriepieliczny był świadkiem w jednej z jego spraw sądowych, związanych z Rosją. W przypadku śmierci Gordiewskiego, [Badri’ego] Patarkaciszwili’ego [finansisty Bieriezowskiego, który zmarł na Wyspach w 2008 r.] i [samego] Bieriezowskiego śledztwa nie przeprowadzono.

Jednak odmawiając zbadania podejrzanych zatruć i śmierci, rząd Wielkiej Brytanii tylko prowokuje nowe zamachy, albowiem oczywiste przestępstwa nie wiążą się z karą, i Putin to bardzo dobrze rozumie.

Wszystkie popełnione przez Kreml przestępstwa pozostają bez należytej odpowiedzi. Gdyby w listopadzie 2006 r. brytyjski rząd w ramach kary za zabójstwo Litwinienki uznał za osoby niepożądane dziesięciu pierwszych rosyjskich miliarderów i członków ich rodzin, poczynając od Romana Abramowicza, tym bardziej że według alfabetu on jest pierwszy, [oskarżony w Wielkiej Brytanii o zabójstwo Litwinienko Andriej] Ługowoj zostałby dostarczony do Londynu w kajdankach już 1 grudnia. Tak się nie stało, więc Ługowoj został posłem rosyjskiego parlamentu (Dumy Państwowej), otrzymał stanowisko drugiej osoby w partii Władimira Żyrinowskiego, order od Putina, wielomilionowy biznes i stopień pułkownika.

Dziś nie da się rozwiązać kryzysu, zakazując wjazdu do Wielkiej Brytanii dziesiątce rosyjskich obywateli. Jednak jeżeli zwiększyć tę liczbę do 1 tys. czy 10 tys., sytuację można znormalizować. A jeżeli uznać za osoby niepożądane wszystkich członków rosyjskich partii, zasiadających w parlamencie, którzy głosowali za marcowo-czerwcową ustawą z 2006 r., pozwalającą rosyjskim służbom specjalnych zabijać swoich wrogów poza granicami Federacji Rosyjskiej, to może być i sam rosyjski parlament przestanie zachowywać się w stosunku do Wielkiej Brytanii wyzywająco i prowokacyjnie. Jeżeli do tej listy dołączyć jeszcze i rodziny członków partii, wchodzących w skład Dumy, mężowie-posłowie zaczną wyć pod naciskiem żon i dzieci, pozbawionych prawa wjazdu do Wielkiej Brytanii na zakupy.

Bez wątpienia mówimy w tym przypadku o dziesiątkach tysięcy rosyjskich obywateli, których objąłby taki zakaz. A jeżeli rozszerzyć go na wszystkie państwa NATO, w Londynie będzie bezpiecznie chodzić nawet z kartką z napisem „Jestem zbiegiem z GRU”. I nie trzeba nikomu zabierać pieniędzy, nieruchomości, ani klubu piłkarskiego „Chelsea” (bo wszystko jest dobrze schowane i chronione przez angielskie prawo i adwokatów). Trzeba zabrać im całą Wielką Brytanię, całą kontynentalną Europę, całą Amerykę.


NIE PRZEGAP! Jutro felieton Jurija Felsztyńskiego w tygodniku „Gazeta Polska”

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Głuszkow #Skripal #Wielka Brytania #Felsztyński

Olga Alehno