Tydzień po wejściu w życie przepisów zrównujących prawa par homoseksualnych i małżeństw heteroseksualnych, dwóch mężczyzn – Michael i Kai Korok – adoptowało dziecko. Tak zadecydował sąd w Berlinie. Jest jakaś granica politycznej poprawności?
Para homoseksualistów, który tydzień temu zawarła "formalny związek", opiekuje się dzieckiem, którego wieku nie podano, od urodzenia.
Nie tak dawno głośno było o 18-miesięcznej dziewczynce, która zmarła po dwóch tygodniach pobytu u pary homoseksualistów. Jeden z nich znęcał się nad malutką Elsie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Para gejów adoptowała dziecko. Po 2 tygodniach dziewczynka zmarła
Niemieckie władze uległy homolobby wspieranego przez Zielonych, Lewicę i SPD. Zamiary doprowadzenia do całkowitego zrównania par homo- i heteroseksualnych rozbijały się od lat o sprzeciw partii chadeckich CDU i CSU. W lecie 2017 r. kanclerz Angela Merkel nieoczekiwanie zmieniła stanowisko wobec adopcji dzieci przez homoseksualistów i pozwoliła posłom swojej partii na głosowanie zgodnie z własnym sumieniem, bez dyscypliny partyjnej.
Podczas głosowania w Bundestagu ustawę poparło 393 posłów, w tym 75 (około jednej czwartej klubu) z CDU i CSU. Pokazuje to dobitnie postawę niemieckiej chadecji, która przymiotnik "chrześcijańska" w swojej nazwie ma tylko dla piaru.
Jak wynika z danych Federalnego Urzędu Statystycznego, w 2015 roku w Niemczech mieszkało 94 tys. par homoseksualnych, z czego 43 tys. zarejestrowało swój związek jako "związek partnerski".
Dziś, co warto odnotować, podczas konferencji poprzedzającej kongres Ruchu "Europa Christi", ks. Ireneusz Skubiś tak zdefiniował współczesny problem Starego Kontynentu:
Europa pod względem świadomości, która jest ograniczona, która zwraca się w kierunku ateizmu, laicyzmu i hedonizmu, staje się kontynentem ludzi wygodnych, którym się dobrze powodzi, mają pieniądze, dobre, a nawet bardzo komfortowe życie. Jednak wewnętrznie jest to bardzo poważna choroba tożsamości.