Podczas kampanii przed wyborami do parlamentu wspólnoty autonomicznej Katalonia, które odbędą się w niedzielę, doszło do zamieszek i aktów przemocy w czasie wieców z udziałem przewodniczącego partii Vox, Santiago Abascala.
Podczas zamieszek kilka osób zostało poszkodowanych, zniszczono samochody i mienie publiczne, nie doszło jednak do zatrzymań.
Zgodnie z sondażami prawicowa partia Vox, będąca trzecią siłą w parlamencie Hiszpanii, po raz pierwszy może wejść do regionalnego parlamentu Katalonii. Partia wystartowała w wyborach pod hasłem: „Odzyskajmy Katalonię”, proponując zmiany prawne w celu wydalenia nielegalnych imigrantów, a także zamknięcie fundamentalistycznych meczetów oraz ekstradycję imamów propagujących radykalne ideologie, dżihad czy poglądy poniżające dla kobiet. Vox obiecuje obniżenie wszystkich podatków oraz ochronę produktów hiszpańskich.
Partia zmierza także do konfrontacji z lokalnymi separatystami, aby powstrzymać „zamach stanu w Katalonii” i ścigać „przestępstwa przeciwko jedności narodowej”.
The leader of #Vox, @Santi_ABASCAL, was attacked with rocks & bottles today when while in #Catalonia ahead of local elections. The local police didn’t offer any protection. The socialist-communist in Madrid approves of such methods #RecuperamosCataluna pic.twitter.com/jM8jy8EPA8
— RedPilledPoland (@RedPilledPoland) February 7, 2021
W kontekście zajść podczas wieców wyborczych Vox to konserwatywne ugrupowanie oskarżyło policję katalońską o wypełnianie „politycznego rozkazu” i unikanie interweniowania oraz dokonywania zatrzymań podczas zamieszek, twierdziło także, że "przemoc ze strony ekstremalnej lewicy stale narasta" za przyzwoleniem rządu. Vox oskarżył o ataki na jego kandydatów przedstawicieli partii lewicowych i separatystycznych i nazwał ich „terrorystami ulicznymi”.
Z kolei rzeczniczka regionalnego rządu Katalonii (Generalitat) Meritxell Budo oskarżyła Vox o „wystawianie na niebezpieczeństwo demonstrujących” i nazwała wiece tej partii „prowokacjami”.
Dopiero na dzień przed zakończeniem kampanii wyborczej Centralna Komisja Wyborcza (JEC) ostrzegła przed możliwymi aktami przemocy wobec przedstawicieli Vox i zażądała od katalońskiego ministerstwa spraw wewnętrznych „podjęcia środków pozwalających na realizowanie kampanii politycznej”. JEC zwróciła uwagę, że nie doszło do żadnego zatrzymania podczas „poważnych zamieszek” zorganizowanych przez „samozwańczy ruch antyfaszystowski, separatystyczne Komitety Obrony Republiki (CDR)”.
Acte de Vox a la plaça #Artós de Sarrià👇🏽
— Carme Rocamora Seguí (@carmerocasegui) February 12, 2021
pic.twitter.com/B5RRYWhaM0
Vox oskarża też Unię Europejską o brak reakcji w obliczu aktów przemocy w czasie kampanii wyborczej w Katalonii. Debatę w tej sprawie na forum Parlamentu Europejskiego zaproponowała w ubiegłym tygodniu frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) w PE, do którego należy m.in. część polskich europosłów. Propozycja została jednak odrzucona, co Vox nazwało „ciszą oznaczającą przyzwolenie” instytucji europejskich.
Partia napisała też pisma w tej sprawie do przewodniczącego Rady Europejskiej Charles'a Michela, szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen oraz przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Davida Sassolego, ale na żadne nie uzyskała odpowiedzi.
Szef delegacji Vox w PE Jorge Buxade w innym liście do europarlamentarzystów pisał o „hordzie", która "przerwała kordon policyjny chroniący kandydatów i sympatyków Vox i zaatakowała"; twierdził, że "życie naszych przedstawicieli było wystawione na niebezpieczeństwo”. Opis ten ma dotyczyć wiecu, który odbył się w ubiegłą sobotę w Vic koło Barcelony.