GaPol: TRUMP wypowiada wojnę cenzurze » CZYTAJ TERAZ »

„Gazowy Gerd” wraca do wielkiej gry. Co się dzisiaj wydarzy w Bundestagu?!

Mamo, zobaczysz, kiedyś przyjadę po ciebie mercem – przyrzekł w latach 60. swojej matce, Erice Vossler nastoletni Gerhard Schrӧder. Słowa dotrzymał. – Chcę do środka! – wykrzykiwał jeszcze jako członek socjalistycznej młodzieżówki pod bońską kancelarią kanclerza RFN. W 1998 roku przekroczył próg Kanzleramtu i rządził w nim niepodzielnie siedem lat. Później, na etacie w Gazpromie niby wycofał się z życia politycznego, ale zawsze był w obwodzie. A już dziś były kanclerz wystąpi w Bundestagu jako…ekspert wypowiadający się na temat suwerenności energetycznej Niemiec i Europy w kontekście amerykańskich sankcji nałożonych na Nord Stream II.

Gerhard Schroeder
Gerhard Schroeder
Wikimedia Commons/Olaf Kosinsky - own work/CC BY-SA 3.0 de

Już dziś o godzinie 9 rano członkowie Komisji ds. Energii i Gospodarki w Bundestagu pod przewodnictwem Klausa Ernsta ( z partii Die Linke) rozpoczną dwugodzinne posiedzenie w związku z sankcjami Stanów Zjednoczonych uderzającymi w budowę drugiej nitki gazociągu Nord Stream 2. W oficjalnych konsultacjach mają wziąć udział również zaproszeni przez Komisję eksperci. A wśród nich były kanclerz Niemiec, Gerhard Schröder, który jest członkiem rady dyrektorów Nord Stream II i szefem rady nadzorczej Rosnieftu. Obrady będą transmitowane na oficjalnym kanale Bundestagu. Oficjalnie tematem obrad ma być suwerenność energetyczna Niemiec i Europy w kontekście decyzji o budowie gazociągu Nord Stream II. Wśród zaproszonych przez Komisję ekspertów, poza Gerhardem Schröderem znaleźli się m.in. Michael Harms z Komisji Wschodniej Niemieckiej Gospodarki ( OAOEV), Dr. Felix Helmstädter z Morrison & Foerster LLP, Dr. André Wolf z Hamburskiego Instytutu Gospodarki (HWWI) i kilku innych.

To zaproszenie jest żenujące!

Okazuje się, że co prawda Schröder zasiądzie dziś w Komisji w jednej ławie z ekspertami z niemieckich think-tanków, ale zaproszenie dla byłego kanclerza wywołało niemałe kontrowersje w szeregach partii, która je wystosowała. Szef Komisji ds. Energii i Gospodarki, Klaus Ernst został zaatakowany przez kolegów z własnej partii. Właśnie za to, że udzielił głosu Schröderowi. Zdaniem Lorenza Gösta Beutina, eksperta Die Linke ds. energii i polityki klimatycznej „zaproszenie to jest niepotrzebnym golem strzelonym do własnej bramki, posunięciem błędnym na wszystkich płaszczyznach i czymś, czego nie da się pod względem żenady przebić niczym innym”.

 

Polityk wyjaśnia: „Lobbysta Gazpromu reprezentuje prototyp polityka, która zmienia strony i wykorzystuje swoje wpływy na rzecz szkodliwego dla klimatu przedsiębiorstwa takiego jak Gazprom”. Polityk dodał jeszcze , że zaproszenie byłego kanclerza jest „afrontem dla wielu członków Die Linke”. Poproszony o skomentowanie krytycznej wypowiedzi partyjnego kolegi szef Komisji, Klaus Ernst stwierdził, że :”jest ona absolutnie chybiona”. Zdaniem Ernsta „kanclerz Schröder może wiele wnieść do kwestii dotyczącej suwerenności Niemiec”. – Chodzi o sprawę a nie o lobbing – dodał. Z kolei polityk SPD, Bernd Westphal stwierdził, że „Schröder jest człowiekiem o dużej wiedzy na temat Nord Streamu i międzynarodowych zależności projektu i w związku z tym może dużo wnieść do oszacowania amerykańskich sankcji”. Sam Gerhard Schröder w swoim stanowisku udostępnionym Komisji Bundestagu określił amerykańskie sankcje mianem „ szeroko zakrojonego, nieusprawiedliwionego ataku na gospodarkę europejską i niedopuszczalną ingerencję w suwerenność UE i bezpieczeństwo energetyczne Europy Zachodniej”.

Jak pisze Schröder: „ Ponad 120 przedsiębiorstw budowy statków, inżynieryjnych, zajmujących się ochroną środowiska i bezpieczeństwem, które współpracują lub współpracowały z Nord Stream 2, zostały bezpośrednio dotknięte [sankcjami -ODH]. Celuje się w firmy europejskie a nie rosyjskie. Za tymi przedsiębiorstwami stoją europejskie miejsca pracy, które zostały zagrożone”.

Schröder przekonuje w swoim pisemnym stanowisku, że Stany Zjednoczone „zmuszają Europejczyków do zakupu droższego gazu skroplonego” a „Nord Stream 2 nie zagraża bezpieczeństwu energetycznemu Europy, a wręcz przeciwnie ponieważ gazociąg dostarczając więcej surowca przyczyni się przy wzmożonym zapotrzebowaniu do utrzymania stabilnych cen za energię dla europejskich gospodarstw domowych i przedsiębiorstw”. Były kanclerz Niemiec nie od dziś aktywnie miesza w niemieckiej polityce mimo iż teoretycznie jest poza nią, ale w ostatnich kilku miesiącach podkręcił tempo.

5 maja 2020 b.r. w artykule poświęconym pandemii koronawirusa, Schröder przekonywał, że Niemcy powinny zacieśnić jeszcze bardziej swoją współpracę z Rosją i Chinami a o Stanach Zjednoczonych pisał: „ Stany Zjednoczone pozostaną naturalnie ważnym partnerem, nawet jeżeli obecnie urzędujący prezydent jest obciążeniem dla stosunków międzynarodowych”.

Wcześniej, w wywiadzie udzielonym magazynowi „Vorwärts”, organowi prasowemu SPD( 5.08.2019) zapytany o stosunki niemiecko-amerykańskie w kontekście układu atomowego z Iranem, Schröder stwierdził:

Nasze stosunki z USA od czasu nastania administracji Trumpa nie mają nic wspólnego z partnerstwem. To jest kuratela i wymuszanie posłuszeństwa. Trump umyślnie niszczy usystematyzowany światowy porządek gospodarczy. Chce nam dyktować, z kim wolno nam prowadzić wymianę handlową. To pokazuje, że nie chce żadnych partnerów, tylko popleczników”.

Z Putinem po niemiecku

26 czerwca  były kanclerz nagrał kolejny już podcast dla dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. W rozmowie z dziennikarzami FAZ, Schröder mówi o tym, że „człowiek się zmienia i musi się zmieniać” powołując się na literackie przykłady z Bertolda Brechta, chwali rząd niemiecki za działania antykryzysowe w pandemii, lobbuje za dobrymi stosunkami niemiecko-rosyjskimi. Zapytany o to czy mówi trochę po rosyjsku odpowiada, że „nie za bardzo” i że miał już sporo problemów z angielskim więc specjalnie do rosyjskiego się nie przykłada, a teraz z uwagi na swoją żonę pochodząca z Korei Południowej, musi jeszcze opanować podstawy koreańskiego. Schröder wychwala natomiast Władimira Putina za jego bardzo dobrą znajomość języka niemieckiego, „oczywiście komunikujemy się po niemiecku. Mamy regularny kontakt, ale te kontakty nie są tak częste, jak się spekuluje” – stwierdza w pewnym momencie Schröder.

– Czy rozumie pan ludzi, którzy krytykują pana za to, że jako były kanclerz Niemiec lobbuje pan na rzecz rosyjskich koncernów energetycznych?  - Nie, zupełnie tego nie rozumiem. Co by pana gazeta powiedziała, jakbym zasiadł w zarządzie Exonu? „To jest dopiero ważny zwolennik stosunków transatlantyckich!” No dobrze, ale gdzie tu jest różnica? Jaka jest różnica miedzy Friedrichem Merzem, który pracował dla Black Rock a mną? Merz, w przeciwieństwie do pana nie był kanclerzem Niemiec…- zauważa dziennikarz. - No dobrze, niech pan posłucha…Kiedy ustąpiłem z urzędu kanclerskiego miałem 60 lat, miałem oddalić się do swoich latyfundiów?  Nie miałem takowych, musiałem coś zacząć robić…(…) To jest moje życie i nie pozwolę się nikomu wtrącać. Schröder  zapytany następnie o swój lobbing na rzecz Rosji, mówi tak: Patrząc z perspektywy historycznej, Niemcy zrobili w Rosji dużo złego i mają powinność wobec Rosji (…) – mówi Schröder po czy dodaje, że Rosja działa w polityce bardziej racjonalnie niż Stany Zjednoczone a dziennikarz…przyznaje mu ze śmiechem rację. A potem panowie wracają jeszcze do roku 2005 i polityki wewnętrznej spod szyldu Agendy 2010.

Na kłopoty…Gerd

Schrӧder od 2005 roku jest  związany z Gazpromem a od lipca 2016 roku kieruje radą dyrektorów Nord Stream 2 AG. Były kanclerz to postać kontrowersyjna, nawet w kręgach SPD, ale szanowana z uwagi na swoje liczne kontakty. Po 2005 roku przylgnęło do niego kpiarskie „Gazowy Gerd”, ale jego działalność, o czym zbyt często się zapomina nie ogranicza się wyłącznie do Gazpromu.  Schrӧder jest na przykład honorowym przewodniczącym pozornie niszowego „Stowarzyszenia Bliskiego i Środkowego Wschodu”, które, jak czytamy na stronie internetowej tego gremium -  ma za zadanie wspierać bilateralne stosunki między Niemcami a krajami Bliskiego Wschodu. W styczniu 2017 roku z mandatu stowarzyszenia, były kanclerz odbył szereg spotkań na Bliskim Wschodzie. W Arabii Saudyjskiej  zapowiedział, że „niemieckie przedsiębiorstwa są gotowe podzielić się swoimi doświadczeniami by pomóc Arabii Saudyjskiej wdrożyć ambitny program Vision 2030” (program ogłoszono w kwietniu 2016 r, obejmuje rewolucyjne zmiany we wszystkich niemal dziedzinach życia gospodarczego Arabii Saudyjskiej). W Kuwejcie były kanclerz przemawiał w Izbie Handlowej, chwalił postępy gospodarcze gospodarzy.

W gazetce stowarzyszenia z przełomu marca i kwietnia 2016 roku na czołówce był zaś artykuł poświęcony wizycie Schrӧdera w Iranie, której celem było nawiązanie dialogu irańsko-niemieckiego. Jakby na to nie spojrzeć, były kanclerz zdaje się lobbować na rzecz niemieckich przedsiębiorstw zainteresowanych inwestycjami na Bliskim Wschodzie i czyni to nader aktywnie. A ponieważ strona rządowa zdaje się z kolei nie dostrzegać nic niestosownego w tych wycieczkach można chyba założyć, że jej to nie przeszkadza.

W Niemczech o działalności byłego kanclerza generalnie mówi się niechętnie i powściągliwie, z reguły, gdy media zaczynają drążyć jego zaangażowanie w konkretne projekty muszą się liczyć z kłopotami natury prawnej. W maju 2016 w wywiadzie na łamach „Nowego Państwa” do tematu nawiązał Boris Reitschuster, wieloletni korespondent mediów niemieckich w Moskwie, aktualnie jeden z najbardziej zaciekłych krytyków Putina. Tak Reitschuster mówił o Schrӧderze dla NP.: „ W Rosji w międzyczasie ukuto nawet specjalny termin „Szredyryzacja”, który wszedł do języka potocznego. Słowo to oznacza korupcję elit. Dziwie się trochę, że ten termin spotkał się z totalną ignorancją w Niemczech, chociaż z drugiej strony i to można jakoś wyjaśnić. Były prezydent Niemiec, Christian Wulff stracił urząd przez 700 euro,  śledztwo prowadzone w jego sprawie ciągnęło się latami. A wcześniejszy kanclerz, Gerhard Schröder anulował Rosji sowiecki dług w wysokości 7,2 mld. Euro, doprowadził do budowy Nord Streamu i jeszcze przypieczętował kwotę 1 mld. euro pożyczki dla Gazpromu i tematu nie ma. Schröder działa jak lobbysta Putina, ale nikomu zdaje się to nie wadzić, o tym się nie dyskutuje. Społeczeństwo niemieckie nie widzi problemu (…) Rosyjska opozycja w Moskwie mówi o Putinie „Mistrz Werbunku” a o Schrӧderze, że jest jego majstersztykiem. Myślę, że Putin bardzo wnikliwie analizuje słabości innych osób i kalkuluje w jaki sposób najlepiej będzie mógł te słabości spożytkować. A Schrӧder dał się zwyczajnie zinstrumentalizować. Najdziwniejsze są te wszystkie powiązania gospodarcze, ale nie powiem nic więcej – skończył Reitschuster dając do zrozumienia, że na pewne tematy lepiej wypowiadać się z dużą dozą powściągliwości.

50 fenigów na godzinę

 Patrząc na życie i karierę Gerharda Schrӧdera nie sposób mu odmówić tupetu i determinacji. To dzięki tym właściwościom  prosty chłopak z Mossenbergu zarabiający pół marki za godzinę dojenia krów i pomoc przy wykopkach zdobył nie tylko obiecanego matce „merca”, ale też kanzleramt, ogromny majątek i opinię człowieka, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Hans – Peter Schwarz, biograf Konrada Adenauera i Helmuta Kohla nazwał go nawet „niemal bismarckowską figurą“, co znając temperament i wysokie mniemanie o sobie Schrӧdera (posiadacza ogromnego portretu Bismarcka, jednego z 80, jakie wyszły spod pędzla Franza von Lenbacha) musiało go mile połechtać.

Przy całej wyrozumiałości dla zręczności pochlebczych Hansa Petera Schwarza trudno wymienić jakiekolwiek cechy, które byłyby wspólne dla Schrӧdera i Bismarcka. Żelazny kanclerz nie znosił socjaldemokratów jak dżumy, nazywał ich szczurami a wdrożony przez niego program społeczny miał umocnić monarchię i wytrącić socjalistom argumenty z ręki, co na pewien czas nawet się powiodło.  Jedyna styczna między Bismarckiem a Schrӧderem to stosunek do Rosji, i chyba tutaj tkwi klucz do fascynacji żelaznym kanclerzem u chłopaka z Mossenbergu, który gdyby żył w czasach swojego idola, z racji niskiego pochodzenia mógłby się co najwyżej u niego nająć na stajennego. I nie ma w tym ani krzty złośliwości, sam Schrӧder w ciekawym wywiadzie dla Spiegla z 2015 roku bez oporów przyznał, że za Bismarcka niewątpliwy awans społeczny, który zaprowadził go aż do Kanzleramtu byłby niemożliwy. W XXI wieku wiele jest możliwe. Nawet były kanclerz utrzymujący regularne – jak sam przyznał – kontakty z Władimirem Putinem, jako ekspert Komisji Bundestagu.

 



Źródło: Ntv-tv, Nowe Państwo, Bundestag.de

Olga Doleśniak-Harczuk