Ostrzeżenia, które od lat docierały z Polski i państw bałtyckich, by Niemcy nie wikłały się jeszcze bardziej we współpracę z Rosją, były słuszne, ale ignorowane. (…) zbyt długo stawialiśmy na racjonalność i rozsądek Władimira Putina w kwestiach gospodarczych, pomyliliśmy się. – mówi dr Thomas Bagger, Ambasador Niemiec w Polsce w rozmowie z Olgą Doleśniak-Harczuk i Antonim Opalińskim (PR24). Wywiad ukazał się w najnowszym numerze „Gazety Polskiej Codziennie”, a dziś wieczorem na portalu Niezalezna.pl opublikujemy jego pełną treść.
Każde państwo ma swoją własną retorykę, Polska również, ale to co wydaje się charakterystyczne dla polityki niemieckiej, to roszczenie do pozycji lidera, w Europie, w UE. Gdzie bije źródło tej postawy?
Nie zgodzę się z ta analizą, zanim przybyłem do Warszawy, przez 12 lat pracy w Berlinie przyglądałem się temu zagadnieniu i raczej odnosiłem wrażenie, że to z zewnątrz animuje się Niemcy by przyjęły na siebie rolę lidera. Niemcy są największym pod względem populacji i najsilniejszym gospodarczo państwem w sercu kontynentu i muszą się nauczyć obchodzić ze swoim znaczeniem i wagą. Nie mówimy o roli przywódczej, którą chce się dla siebie zagarnąć, ale o wadze, wobec której nie sposób przejść obojętnie. Przed zjednoczeniem Niemiec byliśmy jednym z 12 państw członkowskich UE, zawsze było dla nas ważne by działać w koalicjach z innymi i tak się działo. Dziś jest inaczej. Przy brukselskim stole zasiada 27 państw, a i tak wszystkie oczy są zwrócone na Niemcy i padają pytania „a czego chcą Niemcy”, „co zamierzają Niemcy”. To jest nasze doświadczenie i nie jesteśmy w stanie się przed tym uchylić. Niemcy nie tęsknią do roli przywódczej i społeczeństwo też nie ma takich aspiracji, dobrze nam się wiodło bez eksponowania na zewnątrz politycznej wagi, ale to się zmienia, a najbardziej się zmieniło pod wpływem rosyjskiej napaści na Ukrainę. Mamy znowu wojnę na kontynencie i dla tych wielkich Niemiec nie ma niszy, w której mogłyby się schować, muszą się raczej nauczyć radzić z własną wagą w Europie i uczynić z tego wszystko, co najlepsze. To próbował wyartykułować w swojej mowie na Uniwersytecie Karola w Pradze, Olaf Scholz, zresztą spotkał się za tę mowę z falą krytyki, zwłaszcza w Polsce, gdzie wytykano mu szczególnie propozycję zniesienia Veta i stopniowego odchodzenia w Unii od zasady jednomyślności, ale to jest element odpowiedzialności, którą Niemcy muszą na siebie przejąć.
Snucie przypuszczeń o niemieckiej dominacji nie jest Pana zdaniem wiarygodne, ale patrząc z drugiej strony - czy dążący do dominacji musi otwarcie artykułować ten zamiar?
Niemcy nie są państwem wolnym od błędów. Mam na myśli błędy natury politycznej. Jako państwo i jako społeczeństwo przyjmujemy, że jesteśmy dziś inni niż Niemcy, które w ’39 roku napadły, okupowały i zniszczyły Polskę. Z tego przeświadczenia w ciągu kilku dekad wyrosło pewnego rodzaju przekonanie o wyjątkowości moralnej, a nawet wyższości naszego państwa, które z perspektywy sąsiadów wcale nie czynią Niemiec bardziej sympatycznymi, również z perspektywy Polski. I są Niemcy również krajem, który popełnia błędy, o jednym z nich, czyli o zacieśnianiu swoich stosunków energetycznych z Rosją, już mówiliśmy. Mieliśmy nadzieję, że z tej współpracy zrodzi się nie tylko gospodarcza korzyść dla obu stron, ale i polityczna więź, która przełoży się na bardziej powściągliwą politykę Władimira Putina. Ale tak się nie stało. Putin dokonał napaści na Ukrainę. Tak więc Niemcy nie są państwem idealnym, ale uważam, że jesteśmy w stanie prowadzić otwartą debatę w ramach rządu, parlamentu, na niwie publicznej, ale i z naszymi partnerami odnośnie do pewnej autorefleksji, wyliczając to wszystko, co należałoby poprawić. A jeżeli Unia Europejska ma się poszerzyć o Ukrainę, Mołdawię, państwa Bałkanów Zachodnich, to wszyscy musimy sobie zadać pytanie, jaka powinna być ta Unia przyszłości. Przecież Niemcy nie mogą zadekretować swojego pomysłu na reformy, a inni będą zobowiązani się podporządkować. Debata powinna odbyć się z udziałem wszystkich państw członkowskich. I tu pojawia się kolejna rola dla Polski. Polska w wyniku wojny na Ukrainie przesunęła się do centrum UE i nie będzie można jej łatwo obejść, tak jak bywało wcześniej. Ale Polska musi się włączyć do dyskusji, poprzestawanie na stwierdzeniu „mieliśmy rację” nie wystarczy, by w pełni wykorzystać strategiczny moment Polski.
Wywiad ukazał się na łamach "Gazety Polskiej Codziennie"
We wtorkowym wydaniu #GPC:
— GP Codziennie (@GPCodziennie) January 16, 2023
-Jacek @Liziniewicz: Osuszymy korupcyjne bagno w Parlamencie Europejskim
-@PNisztor: Kto płacił za ataki na Polskę?
-#RyszardKapuściński: Chcą pozbawić pacjentów respiratorów
Czytaj na » https://t.co/1HYRtWjbz8
// https://t.co/5oUNtNgoqJ pic.twitter.com/4PPVz6d4Yr