Dźwięk kilku tysięcy syren rozległ się dziś w południe w Czechach, upamiętniając ofiary zamachu w szpitalu w Ostrawie z 10 grudnia. 42-letni mężczyzna zastrzelił sześć osób, a trzy odniosły rany. Jedna z rannych zmarła dwa dni po strzelaninie.
W bezpośrednim sąsiedztwie szpitala w Ostrawie i na jego terenie przechodnie zatrzymywali się i stali w milczeniu. Podobnie było na Placu Masaryka, najważniejszym w tym mieście, na którym, podobnie jak przed szpitalem, cały czas płoną znicze.
Poprzednio dźwięki syren upamiętniły w Czechach 13 ofiar śmiertelnych, w tym 12 Polaków, wybuchu i pożaru z 20 grudnia 2018 roku w kopalni węgla kamiennego CSM w Stonawie.
Sprawca strzelaniny sprzed tygodnia otworzył ogień bez ostrzeżenia w poczekalni oddziału traumatologii szpitala w dzielnicy Ostrawy Porubie. Strzelał z bliska z nielegalnie posiadanej broni. Przed przyjazdem policji zbiegł i później popełnił samobójstwo.
Ciała ofiar zostały wydane już rodzinom. Pierwszy z pogrzebów ma mieć miejsce w przyszłym tygodniu. Policja w dalszym ciągu nie sprecyzowała, jaki był motyw zbrodni. Według nieoficjalnych informacji sprawca strzelaniny Ctirad V. był przekonany, że jest ciężko chory, i uważał, że nikt nie chce go leczyć. Według mediów lekarze mieli nie potwierdzać faktu ciężkiej choroby sprawcy.
Trwa zbiórka środków finansowych na pomoc dla rodzin ofiar oraz dla rannych. Specjalne rachunki otworzyły szpital oraz pobliska Wyższa Szkoła Górnicza. Pieniądze dla rodziny funkcjonariusza straży więziennej, który zginął, zasłaniając własnym ciałem córkę, zbiera też szkoła podstawowa. Również służba więzienna zbiera środki na pomoc dla bliskich swoich funkcjonariuszy, którzy zginęli, przypadkiem znajdując się w szpitalu.
Każda z instytucji, która zorganizowała zbiórkę, chce przekazać rodzinom ofiar po 100 tys. koron (około 4 tys. euro). Ranni mają dostać połowę tej kwoty. Pomoc dla rodzin ofiar i dla rannych będzie także wypłacona ze środków państwowych i samorządowych.