Pochodzącego z Tunezji Samiego A. podejrzewano w Niemczech, że był ochroniarzem przywódcy Al-Kaidy Osamy bin Ladena. Niemieckie władze uważały Tunezyjczyka za osobę stanowiącą potencjalne zagrożenie, ale nie dowiedziono mu przynależności do organizacji terrorystycznej, a dochodzenie w tej sprawie zostało zawieszone.
13 lipca br. Sami A. został deportowany do Tunezji, mimo że dzień wcześniej wieczorem sąd w Gelsenkirchen nie wyraził zgody na deportację do czasu dokładnego zbadania sprawy.
Sąd wskazał wtedy w uzasadnieniu, że nie można wykluczyć, iż w Tunezji Sami A. zostanie poddany torturom. Zamieszanie wynikło z faktu, że faks informujący o decyzji sądu został wysłany dopiero dzień później, gdy samolot z A. na pokładzie zdążył już wylądować w Tunezji.
Obecnie sąd w Gelsenkirchen pozytywnie rozpatrzył wniosek niemieckiego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) o zniesienie wydanego 12 lipca w trybie pilnym zakazu deportowania Samiego A. Orzeczenie to nie podlega już apelacji.
Podstawą wniosku BAMF było - jak informuje agencja dpa - dostępne od niedawna oświadczenie władz tunezyjskich, w którym zapewniono, że Samiemu A. nie grożą w Tunezji tortury.
Sąd uznał na podstawie tego oświadczenia, że groźba poddania Tunezyjczyka torturom w jego kraju "nie jest już w znaczącym stopniu prawdopodobna".
Orzeczenie sądu w Gelsenkirchen dotyczy orzeczonego 12 lipca zakazu deportacji do czasu dokładnego zbadania sprawy. Nie wiadomo jeszcze, kiedy miałaby zapaść ostateczna decyzja sądu w tej sprawie. Przynajmniej na razie - jak podkreślają niemieckie media - władze Niemiec nie muszą sprowadzać Samiego A. z powrotem, co po sprzecznej z prawem deportacji z lipca nakazał im sąd.