Dziś ogłoszono wyniki korespondencyjnego głosowania członków brytyjskiej Partii Konserwatywnej w sprawie następcy Theresy May na stanowiskach lidera partii i premiera Wielkiej Brytanii - zostanie nim były minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Boris Johnson. Na Johnsona oddano 66,4 proc. głosów, a na jego kontrkandydata - obecnego szefa MSZ, Jeremy'ego Hunta - 33,6 proc.
Korespondencyjne głosowanie w sprawie następcy Theresy May zakończyło się wczoraj, a dziś w południe ogłoszono jego wyniki.
Członkowie Partii Konserwatywnej zdecydowali, kto będzie nowym szefem ugrupowania i premierem Wielkiej Brytanii. Na kandydaturę Johnsona oddano 92 153 głosy (66,4 proc.), zaś na kandydaturę Hunta - 46 656 (33,6 proc.).
Frekwencja w głosowaniu korespondencyjnym wyniosła 87,4 proc.
Johnson stanowisko obejmie prawdopodobnie jutro, 24 lipca, po cotygodniowej sesji pytań i odpowiedzi, która będzie dla ustępującej szefowej rządu okazją do pożegnania się z urzędem. Dotychczasowa premier Wielkiej Brytanii, Theresa May, ogłosiła 24 maja złożenie rezygnacji z urzędu szefowej Partii Konserwatywnej, z dniem 7 czerwca 2019 r. Od tamtego dnia trwa procedura wyboru jej następcy w ugrupowaniu Torysów.
Powodem rezygnacji May był brak przyjęcia przez Izbę Gmin wypracowanych przez rząd porozumień brexitowych.
- Jest i zawsze będzie powodem głębokiego żalu, że nie byłam w stanie zrealizować brexitu
- mówiła w maju 2019 r. Theresa May.
Konserwatyści swojego nowego szefa wybierali dwustopniowo. W pierwszym etapie o "finałowej" dwójce decydowali posłowie, a następnie w korespondencyjnym głosowaniu wszyscy członkowie partii dokonywali wyboru między Borisem Johnsonem a Jeremym Huntem.
Boris Johnson, sprawujący w latach 2016-2018 urząd szefa brytyjskiej dyplomacji, uznawany jest za gorącego zwolennika brexitu. W sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE przyjął ostry kurs i twierdzi, że do 31 października 2019 r. kraj opuści Wspólnotę bez względu na konsekwencje. Johnson nastawia się jednak na intensywne rozmowy z Brukselą w najbliższych miesiącach.
- Jak długo jeszcze będziemy czekać? Mieliśmy wyjść 29 marca, potem 8 kwietnia i opóźniliśmy to o kolejne sześć miesięcy. Myślę, że to prowadzi do wielkiej erozji zaufania do polityki
- mówił kilkanaście dni temu na antenie BBC Johnson.