Ośmiu pracowników mińskiego pogotowia wodnego (OSWOD), którzy w niedzielę dyżurowali na Świsłoczy w centrum stolicy, trafiło we wtorek najpierw na komisariat, a potem do aresztu - poinformował niezależny portal TUT.by.
Portal podał tę informację, powołując się na rodzinę i znajomych ratowników. W poniedziałek nie było jeszcze wiadomo, kiedy odbędą się procesy. Rzeczniczka komendy stołecznej potwierdziła, że ratownicy zostali zatrzymani w ramach postępowania administracyjnego.
Według krewnych pretensje organów ścigania mogą dotyczyć tego, że ratownicy nie przekazali uratowanych osób funkcjonariuszom OMON-u.
Jeszcze w niedzielę pojawiły się informacje i zdjęcia, na których widać ludzi wskakujących do Świsłoczy. Tego dnia w Mińsku było dość chłodno, padał deszcz, a temperatura wynosiła kilkanaście stopni Celsjusza.
W niedzielę w Mińsku odbył się ponad stutysięczny marsz jedności, którego uczestnicy protestowali przeciwko sfałszowaniu wyborów. Po zakończeniu demonstracji, gdy jej uczestnicy już prawie się rozeszli, rozpoczęły się masowe zatrzymania w różnych miejscach w centrum. Dokonywali ich funkcjonariusze OMON-u oraz nieoznakowani mężczyźni w strojach cywilnych i w maskach. MSW podało, że w niedzielę w całym kraju zatrzymano 633 uczestników „nielegalnych zgromadzeń”.
- Skakaliśmy (do wody -red.), ponieważ inaczej zostalibyśmy zatrzymani
powiedział jeden z mężczyzn TUT.by.
Wczoraj w Mińsku uciekając przed pałowaniem protestujący skakali do Niemigi. Ratownicy łodzią przewiezli ich na inną stronę rzeki. Według Euroradio wszyscy ratownicy zostali za to zatrzymani przez MSW pic.twitter.com/h1dXSnkkdD
— Andrzej Poczobut (@poczobut) September 7, 2020