Białoruskie śmigłowce naruszyły wczoraj polską przestrzeń powietrzną. Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński ocenia, że była to prowokacja. - Spodziewamy się, że będzie dochodziło do kolejnych prób prowokowania nas - podkreślił. Z kolei wiceminister spraw wewnętrznych i administracji mówił o zagrożeniu ze strony tzw. Grupy Wagnera.
Wczoraj początkowo informowano, że białoruskie śmigłowce, które uchwycili na zdjęciach mieszkańcy Białowieży, nie naruszyły polskiej przestrzeni powietrznej. Później jednak MSZ przyznało, że doszło do naruszenia.
Paweł Jabłoński, pytany, dlaczego w sprawie białoruskich śmigłowców zareagowano tak późno, odparł, że "wynikało to z faktu, że w systemach radiolokacyjnych pewnych rzeczy nie stwierdzono, natomiast później, na podstawie innych informacji, to zostało zweryfikowane i po kilku godzinach informacja została skorygowana". Dodał, że "takie rzeczy zdarzają się w każdym państwie".
Niestety nie ma 100 proc. bezpiecznych systemów. My reagujemy, wyciągamy wnioski i będziemy odpowiednio zmieniali również mechanizm ochrony naszej granicy poprzez wzmocnienie go
Dodał, że Polska w tym przypadku skontaktowała się z sojusznikami z NATO. Wiceszef MSZ ocenił, że "będą kolejne prowokacje ze strony Białorusi i Rosji".
"Zawsze są możliwości – zwłaszcza jeśli mamy takie państwa po prostu nieprzyjazne, lub wręcz wrogie za naszą granicą jak Białoruś, i Rosja – po prostu musimy spodziewać się prób naruszania naszej granicy, prowokacji, eskalacji" - powiedział, dodając, że Polska cały czas będzie reagować na tego typu sytuacje.
Z kolei wiceszef MSWiA Maciej Wąsik odniósł się do obecności na Białorusi najemników z Grupy Wagnera. Podkreślił, że obecnie jest tam kilka tysięcy wagnerowców, ale jest to "bliżej trzech niż 10 tys.".
- Są rozmieszczeni w obozie, który został dla nich przygotowany przez służby Łukaszenki w centralnej części Białorusi na poligonie. Oczywiście różne komponenty znajdują się w różnych innych miejscach - mówił. Dodał, że nie ma informacji, aby w pobliżu Przesmyku Suwalskiego gromadziły się większe siły wagnerowców.
Zdaniem Wąsika niektóre oddziały wagnerowców rzeczywiście mogą prowadzić szkolenia wojsk białoruskich, ale generalnie jest to pretekstem do tego, aby przesunąć je bliżej polskiej granicy. W ocenie wiceszefa MSWiA obecność wagnerowców na Białorusi może zagrozić samemu Łukaszence. Dodał, że wagnerowcy mogą być używani do tego, żeby destabilizować Polskę w okresie wyborów, ale także kraje takie jak Litwa i Łotwa.
Podkreślił, że Polska musi brać pod uwagę najbardziej czarny scenariusz czyli to, że wagnerowcy zostaną użyci do tego, żeby destabilizować polską granicę. "Stąd wzmocnienia na polskiej granicy. Stąd siły zbrojne, które mogą być tam w większych liczbach rozmieszczone. Reagujemy i mówimy że nie damy się tak łatwo przestraszyć" - powiedział wiceszef MSWiA. W jego ocenie Grupa Wagnera może na Białorusi utrzymywać się z nielegalnej migracji.