Brytyjski dziennik opublikował artykuł, w którym ambasador Polski w Wielkiej Brytanii Arkady Rzegocki opisuje, o co naprawdę chodzi w nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. - Brytyjscy czytelnicy zasługują na prawdę na temat położenia polskiego rządu. Wprowadzone prawo ma być obroną \"polskiej racji stanu\" - czytamy na łamach \"The Guardian\".
Ambasador Polski w Wielkiej Brytanii nie ukrywa, że jest bardzo zaskoczony reakcją opinii publicznej, a także politycznej opozycji. Jak zaznacza, wbrew temu co mówią krytycy ustawy, nie zakazuje ona mówienia o pojedynczych przypadkach Polaków, którzy popełniali przestępstwa przeciwko Żydom, a co najważniejsze, na pewno nie zabrania mówić o tym ocalałym z Holokaustu.
Arkady Rzegocki pisze, że wprowadzenie ustawy było konieczne, z uwagi na znikomą skuteczność edukacji byłego rządu w kwestii szerzenia historycznej prawdy o niemieckich nazistowskich obozach zagłady, a w szczególności byłego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.
- To niegodziwe, że polscy więźniowie Auschwitz-Birkenau, którzy walczą z terminem "polskie obozy", muszą wnosić pozwy cywilne do sądów, by walczyć o dobre imię swojego narodu
- zaznacza ambasador.
Rzegocki przypomina również, że nowelizacja ustawy o IPN nie jest precedensem, bo można znaleźć jej odzwierciedlenie w prawie kilku innych europejskich krajów.
- Wierzymy, że prawda o niemieckich obozach i okrutnej rzeczywistości niemieckiej okupacji Polski jest częścią historii Holokaustu i nowa ustawa uzupełnia istniejące już na świecie prawo o negowaniu Holokaustu
- dodaje ambasador RP.
Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o IPN, która trafi teraz do Trybunału Konstytucyjnego. Wprowadza ona kary grzywny lub więzienia do lat trzech za przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu, wbrew faktom, odpowiedzialności m.in. za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką.