Tygodnik wydawany przez hamburskie wydawnictwo prasowe Gruner + Jahr zaznaczył, iż "naciski na wolną prasę dawno nie były tak duże jak obecnie". Według autorów apelu do krajów, w których "nasilają się represje wobec dziennikarzy", należą m.in. Turcja, Rosja, Węgry, Stany Zjednoczone oraz Polska.
Odwołując się do deklaracji Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 1993 r. o ustanowieniu dnia 3 maja Dniem Wolności Prasy - tygodnik podkreślił, że "każdy dziennikarz ma prawo do swobodnego relacjonowania bez strachu". "Stern" zwrócił w związku z tym uwagę na znaczenie wolnej prasy dla demokracji.
Autorzy apelu powołali się na raport wolności prasy w 2017 r., który został sporządzony przez międzynarodową organizację pozarządową Reporterzy bez Granic (RSF). W rankingu włączonym do raportu Polska zajęła 54. pozycję (spadek o siedem miejsc w porównaniu z rokiem 2016).
Tymczasem to za rządów PO-PSL dziennikarze byli podsłuchiwani przez służby specjalne, ABW wkroczyła do redakcji "Wprost", a policja aresztowała Tomasza Gzella z PAP i Jana Pawlickiego z TV Republiki. Wtedy jakoś jednak nikt w niemieckich mediach nie protestował...
Dodajmy, że ofiarami ówczesnych represji padło także środowisko "Gazety Polskiej". Usuwano związanych z "GP" dziennikarzy z mediów publicznych, Tomasz Sakiewicz miał zakaz wstępu do telewizji, a sąd wydał nakaz aresztowania dla niego i dla Katarzyny Gójskiej-Hejke. Były również przeprowadzane u dziennikarzy "GP" rewizje.
Reklama