- Znacie przyjaciół i sojuszników pani Le Pen. To reżimy panów Orbana, Kaczyńskiego i Putina. To nie są ustroje otwartej i wolnej demokracji. Codziennie łamane są tam liczne swobody, a wraz z nimi nasze zasady – powiedział Macron na dzisiejszym wiecu w Paryżu.
Bez entuzjazmu popierany przez większość francuskich ugrupowań Macron, przywódca ruchu „En Marche!” (Naprzód), nazwał skrajną prawicę, którą reprezentuje jego konkurentka Marine Le Pen, „narzędziami najgorszego”, szeregami „nienawistnych i tchórzliwych”.
- zakończył swoje przemówienie. 7 maja odbędzie się we Francji druga tura wyborów prezydenckich.W przyszłą niedzielę stawką będzie przyszłość społeczeństwa
Le Pen, która dziś zebrała kilka tysięcy zwolenników na wiecu w Parku Wystawowym w podparyskiej miejscowości Villepinte, obiecała, że „wyrwie Francję z rąk rzekomych elit, które ją konfiskują, wiążą, sprowadzają na manowce”. Przywódczyni Frontu Narodowego, która po pierwszej turze zrezygnowała z funkcji partyjnej, by przedstawiać się jako „kandydatka ludu Francji”, kilkakrotnie nazwała Macrona „reprezentantem finansjery”. Przypomniała, jak pięć lat temu jako kandydat w wyborach prezydenckich Francois Hollande ostrzegał przed swym „prawdziwym przeciwnikiem, który nie ma imienia, nie ma oblicza, nie ma partii, nigdy nie będzie kandydował, i który przecież rządzi. Ten przeciwnik to finansjera”. Po czym krzyknęła:
Tym razem ma on imię, ma twarz, ma partię i kandyduje (...), nazywa się Emmanuel Macron!
Obserwatorzy zwracają uwagę, że ten fragment przemówienia kandydatki skierowany był do wyborców skrajnie lewicowego Jean-Luca Melenchona, który w pierwszej turze wyborów prezydenckich zdobył prawie 20 proc. głosów.
Następnie Le Pen zrobiła ukłon w stronę wyborców kandydata centroprawicy Fillona, głosząc: „Jestem kandydatką Francji, która wcześnie rano wstaje, która pragnie ocalić materialne, ale i niematerialne dziedzictwo Francuzów. Francji, która pracuje nad tym, by można było być dumnym z kraju, który pozostawimy (przyszłym pokoleniom) Francuzom”.
Podczas gdy sondaże znów wskazują na rosnącą przewagę Macrona, większość badanych uważa, że kampania po pierwszej turze jest „kiepska”, a punkty zdobywa w niej Le Pen. Według poniedziałkowego badania Instytutu OpinionWay na Macrona zagłosowałoby dziś 61 proc. a na Le Pen 39 proc. wyborców. W piątek sondaż tego instytutu dawał Macronowi 59 proc. głosów, a Le Pen 41 proc.
Tymczasem skandaliczna wypowiedź Macrona wzbudziła żywą reakcję polskich internautów.