Z informacji Pentagonu wynika, że incydenty dotyczyły rosyjskich samolotów patrolowych dalekiego rozpoznania IŁ-38 oraz bombowców Tu-95. Najpierw w ub. poniedziałek amerykańskie myśliwce F-22 Raptor zostały poderwane, gdy dwa rosyjskie bombowce wleciały w strefę obrony powietrznej USA w okolicach wyspy Kodiak w pobliżu Alaski. Samoloty Stanów Zjednoczonych przez ok. 12 min eskortowały bombowce, które po tym czasie skierowały się w stronę rosyjskiej bazy znajdującej się na wschodzie kraju. W pozostałych trzech wypadkach poruszanie się rosyjskich samolotów było pilnie strzeżone przez amerykańską wojskową wieżę kontroli lotów.
Chociaż amerykańskie media są zgodne, że takie zachowanie Kremla jest prowokacją i dowodem na złe relacje Waszyngtonu z Moskwą, to jednak Biały Dom nie poinformował, w jaki sposób im się przeciwstawi. Na razie podał jedynie, że przygląda się sytuacji. Pentagon uznał, że przemieszczanie się rosyjskich samolotów w pobliżu granic Stanów Zjednoczonych jest niepokojące, choć nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa kraju.
– powiedział John Cornelio, przedstawiciel bazy militarnej NORAD (Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej). – Nie da się tego zinterpretować inaczej niż jako jasną strategiczną wiadomość – dodał.Takiej aktywności ze strony Rosji nie widzieliśmy od kilku lat
Więcej na ten temat w poniedziałkowej „Gazecie Polskiej Codziennie”.