Oficjalnie stowarzyszenie Kursk zajmuje się renowacją pomników i nagrobków żołnierzy Moskwy w Polsce. Działalność tę szeroko nagłaśniają rosyjskie media. O wizycie reprezentantów Kurska w Rosji napisał też portal sputnik.pl, który przedstawia putinowską wizję świata. Stowarzyszenie określono jako „wojskowo-patriotyczne”.
Wczoraj aktywiści spotkali się w podmoskiewskim muzeum Wystrzał z rzeczniczką rosyjskiej dyplomacji Marią Zacharową. Ta przyjęła ich wódką i kaszą. Serwowano też szarlotkę.
Znamienna była wypowiedź przewodniczącego Kurska, niejakiego Jerzego Tyca:
Czyżby więc Moskwa szukała już okazji do mieszkania się w wewnętrzne sprawy Polski, a groby sowieckich żołnierzy miały być dla niej znakomitym do tego pretekstem?Zniszczenie pomników radzieckich wojskowych stwarza zagrożenie dla świata, polskie władze wykorzystują monumenty w rozgrywkach politycznych.
Reklama
Tycowi wtórowała Maria Zacharowa.
Pod wieloma względami agresja i złość są związane z brakiem wiedzy. To, co robi Jerzy Tyc i jego zwolennicy, to właśnie walka z brakiem wiedzy, przezwyciężanie ciemnoty historycznej, jest to praca z faktami, których nie da się zafałszować, których nie można nie znać
- stwierdziła.
O akcji aktywistów Kurska pisał w ubiegłym roku portal pch24.pl:Działalność stowarzyszenia jednoznacznie skomentował wtedy Romuald Szeremietiew, były minister obrony narodowej.Prorosyjskie i antyklerykalne stowarzyszenie Kursk w porozumieniu z Komunistyczną Młodzieżą Polski rozsyła po władzach samorządowych protesty przeciwko „marginalizacji czynu zbrojnego” Armii Czerwonej, która przyniosła Polsce „wyzwolenie”. Punktem honoru czerwonych aktywistów jest odnowa sowieckich pomników i walka z „rusofobią”.
- stwierdził, dodając, że aktywiści „reprezentują rosyjską agenturę wpływu”.Wiadomo, że nic nie zagraża miejscom, gdzie spoczywają ci sowieci, którzy zginęli w czasie wojny, i te cmentarze są zachowane. Natomiast nie ma powodów, żebyśmy jakoś szczególnie czcili pamięć tego tzw. wyzwolenia, które przecież było tylko zamianą jednej okupacji na drugą, a my kilkadziesiąt lat czekaliśmy, zanim oni się stąd zabiorą