Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Erdoǧan wini „muzułmańskiego Sorosa”. Co dalej z Turcją?

Pucz jak widać się nie powiódł i zwolennicy Recepa Tayyipa Erdoǧana zdołali opanować sytuację.

@nadeemmalik
@nadeemmalik
Pucz jak widać się nie powiódł i zwolennicy Recepa Tayyipa Erdoǧana zdołali opanować sytuację. Bilans jest krwawy, a będzie jeszcze bardziej krwawo, gdy przyjdzie do karania 1500 wojskowych aresztowanych na terenie całego kraju.

Mając w pamięci zamachy lat 1960, 1980 czy wymuszone dymisje rządu, do których doszło w roku 1971, a następnie w 1997 roku, trudno oprzeć się wrażeniu, że wczorajsza próba zamachu stanu była przeprowadzona zdecydowanie mniej profesjonalnie niż w latach wcześniejszych. W sumie można otwarcie mówić o dyletantyzmie. Możliwych  odpowiedzi na pytanie dlaczego tak się stało jest kilka, jedna z z nich to to, że jeżeli mieliśmy do czynienia z siłami zewnętrznymi, to ich celem było pogrożenie Erdoǧanowi palcem, a nie jego obalenie.

Wystarczy sobie np. przypomnieć jak przebiegał zamach stanu z 1980 roku, gdy wojsko na kilka lat objęło rządy w państwie. Aresztowano w tamtym czasie blisko 500 tys. osób!  Od chwili objęcia władzy przez AKP, czyli od roku 2002 zmagania z wojskiem było lejtmotywem rządów Erdoǧana ponieważ zdawał on sobie sprawę, że ma do czynienia nie z jakąś zwykłą armią, ale kręgami polityczno-ideologicznymi, które tradycyjnie będą stały na straży laickości państwa, jego kształtu nadanego przez Kemala Ata Türka, a Erdoǧan chce powrotu do Turcji zdefiniowanej przede wszystkim przez islam, mamy więc tu ewidentny cios w laickość państwa. Dlatego do próby sił na styku wojsko-rząd musiało kiedyś dojść i prezydent Turcji był zawsze bardzo wyczulony na jakiekolwiek symptomy rodzącego się buntu.

W ostatnich latach Erdoǧan dokonał swoich porządków w instytucjach państwa, w mediach, wojsko było terenem najtrudniejszym do „oczyszczenia” chociażby ze zwolenników Hizmetu, ruchu, o którym prezydent wspomniał jako o inspiratorze wczorajszych wydarzeń. Ideologiem i przywódca Hizmetu jest dawny sprzymierzeniec AKP, a dziś największy  wróg – żyjący od 1998 roku w Stanach Zjednoczonych, Fetullah Gülen, w kręgach mu przeciwnych nazywany „muzułmańskim Sorosem”. Do tej pory Erdoǧanowi nie udało się wytropić wszystkim zwolenników Hizmetu budujących jego zdaniem własne państwo w państwie, podkopujące jego dążenia do de facto monowładzy.

To właśnie Gülen Sam Gülen odezwał się wczoraj w nocy i „potępił pucz”. Pytanie czy potępił, bo chciał poirytować jeszcze bardziej Erdoǧana, czy też potępił, bo faktycznie nie ma nic wspólnego z  próbą zamachu stanu… a wszystko było teatrem by droga do wspomnianej monowładzy, podparta w dodatku poparciem społecznym (Erdoǧan cieszy się wśród co najmniej połowy społeczeństwa kultem parareligijnym) stanęła w końcu otworem i dała impuls do generalnych porządków w instytucjach państwa i dalszego oczyszczania terenu.

Trzeba odczekać, najbliższe dni powinny udzielić choć częściowej odpowiedzi na pytanie kto najbardziej zyskał na wczorajszej, krwawej nocy. Pewne jest jedno: w najbliższych tygodniach i miesiącach z Turcji będą dochodziły wieści o zatrzymaniach, oczyszczaniu urzędów, prokuratury, uniwersytetów etc. I nie zapominajmy o jednym: AKP to partia wybrana w demokratycznych wyborach, a Turcja jest jednym z najważniejszych członków NATO, zwłaszcza z uwagi na potencjał swojej armii i swoją rolę stabilizatora na Bliskim Wschodzie.

W interesie NATO i UE jest Turcja stabilna i przewidywalna. I przede wszystkim taka, która nie układa się z Rosją. A jakby nie spojrzeć to właśnie Turcja stała się ostatnio jednym z najważniejszych teatrów konfliktu Wschód-Zachód, ale to już materiał na odrębny komentarz.
 
Olga Doleśniak-Harczuk
zastępca red. nacz. miesięcznika „Nowe Państwo”
wicenaczelna „Gazety Polskiej Codziennie”

 



Źródło: niezalezna.pl

#Erdogan #zamach stanu #Turcja

Olga Doleśniak-Harczuk