Dziennikarz „FAZ” zapytał też o scenariusz, przed którym ostrzegają niektórzy eksperci - Rosja mogłaby wkroczyć na terytoria państw bałtyckich przez obszar Polski - przesmyk suwalski („Suwalki Gap”). Zajęcie ich trzech stolic zajęłoby wtedy 36-60 godzin, a Rosja mogłyby wtedy odciąć Litwę, Łotwę i Estonię od pomocy sojuszników.
– odpowiedział Rõivas, słowa które cytuje rozgłośnia „Deutsche Welle”.Musimy brać pod uwagę wszystkie scenariusze, także te mniej prawdopodobne. NATO na pewno dobrze przygląda się takim wyzwaniom geograficznym, jak właśnie przesmyk suwalski. Także kwestii dostępu do Morza Bałtyckiego czy faktowi, że rakiety z obwodu kaliningradzkiego mogą dotrzeć do większości krajów położonych nad Bałtykiem. Zagrożenie istnieje, ale NATO ma środki, by mu zapobiec. Takie analizy musimy wykorzystać teraz na szczycie do tego, by wzmocnić siłę odstraszania.
Reklama
– stwierdził premier Estonii.To wymaga rzeczywistej obecności w każdym regionie – dowodu na to, że sojusznicy trzymają się razem nie tylko na papierze, ale i realnie
Podkreślił też swoją pewność co do tego, że jako członek NATO jego kraj – w przeciwieństwie do zaatakowanych przez Rosję Ukrainy czy Gruzji – może czuć się bezpiecznie.
– powiedział Rõivas.Każdy pomysł, by mieszać się w nasze sprawy, pociągnie za sobą natychmiastową odpowiedź ze strony samej Estonii, ale i naszych sojuszników. Scenariusze, które ziściły się w krajach spoza NATO i UE są u nas nierealne. Każda agresja wobec Estonii, naszych bałtyckich sąsiadów czy Polski oznacza atak na całe NATO