W ubiegły czwartek pożegnano w Kijowie pułkownika wywiadu wojskowego Ukrainy, 38-letniego Maksyma Szapowała. Dwa dni wcześniej samochód, którym podróżował oficer, został wysadzony w powietrze przez nieznanych sprawców. Służby uznały incydent za atak terrorystyczny. Z kolei doradca szefa MSW Ukrainy Zorian Szkiriak poinformował o rosyjskim tropie w przestępstwie, gdyż pułkownik GUR był zaangażowany w zbieranie dowodów wojskowej agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainie.
Redakcja „Codziennej” dotarła do przyjaciela zmarłego oficera – Romana Boczkały, wolontariusza i korespondenta wojskowego.
– Maksym był człowiekiem powściągliwym i ostrożnym. Przypuszczał, że może zostać celem wyrafinowanego i dobrze wyszkolonego wroga. Zdawał sobie sprawę, że bez odpowiedniej ochrony może zostać wystawiony na atak. Niestety, pułkownik nie miał stałej ochrony, chociaż ukraińscy posłowie, ministrowie i urzędnicy mają po kilku ochroniarzy – opowiada Boczkała. Z jego słów wynika, że podwładnym Szapowała – pracownikom grupy zwiadowczej do zadań specjalnych – niejednokrotnie grożono, przekazywano „pozdrowienia” im i ich bliskim.
Reklama
– Maksym zabezpieczał się na wiele sposobów. Próbuję przypomnieć sobie i nie pamiętam żadnego naszego wspólnego zdjęcia. Maks unikał tego. Przez telefon rozmawiał mało, wolał korzystać z komunikatorów internetowych – konstatuje Boczkała.
Błyskotliwa kariera zwiadowcy
Korespondent wojenny wspomina, że z Szapowałem poznali się na samym początku operacji antyterrorystycznej (ATO) w Donbasie w 2014 r. Wówczas Roman Boczkała zaczął angażować się w wolontariat: pomagał ukraińskim żołnierzom na linii frontu. Tam mężczyzna poznał osoby z głęboko zakonspirowanego oddziału, którym kierował płk. Szapował.
– On miał autorytet, inspirował innych własnym przykładem. Maksym był mężczyzną z charakterem. Był impulsywny, czasami nawet ostry, ale zawsze sprawiedliwy – wspomina przyjaciela Boczkała. Jak mówi, kilka razy był z podwładnymi Szapowała w strefie ATO. Wspomina, że nawet w rzadkich chwilach odpoczynku, np. w święta, Maksym zawsze był skupiony, nie pozwalał sobie na ekscesy.
Roman Boczkała uważa, że z czasem Maksym Szapował mógłby stać na czele całego ukraińskiego wywiadu wojskowego, bo miał doświadczenie bojowe i przeszedł odpowiednie szkolenie w USA. – Jak na człowieka w jego wieku zrobił wspaniałą karierę w wojsku – stopień pułkownika, kierownik oddziału specjalnego – wylicza Boczkała.
Zabójcy pozostają nieznani
Przyjaciel zmarłego przyznaje, że nie ma pewności co do tego, czy zostaną znalezieni zabójcy zwiadowcy. – W lipcu ub.r. nasz kolega, znany dziennikarz Paweł Szeremet zginął w centrum Kijowa również w wyniku eksplozji samochodu. Miejsce tamtej zbrodni zostało przebadane skrajnie nieprofesjonalnie. Wiele cennych przedmiotów, dowodów rzeczowych zostało zniszczonych. Dlatego to głośne przestępstwo nadal nie zostało wyjaśnione. I biorąc pod uwagę niedawne oświadczenie prokuratora generalnego Ukrainy Jurija Łucenki, wskazówek, które pomogłyby go wyjaśnić, jest skrajnie mało – mówi korespondent wojenny. Jednak Boczkała wyraża nadzieję, że w wypadku śmierci Szapowała śledztwo ma szansę wskazać sprawców zbrodni.
Seria zamachów na oficerów
Dosłownie kilka godzin po śmierci Maksyma Szapowała w Kijowie, wieczorem 27 czerwca w Konstantynówce niedaleko Doniecka został wysadzony w powietrze samochód, w którym znajdowało się czterech funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Jeden z nich – płk Jurij Woznyi zginął na miejscu. Trzej pozostali odnieśli znaczne obrażenia. Rozmówca „Codziennej” uważa, że dwa zamachy terrorystyczne, dokonane praktycznie w tym samym czasie, są następstwami agresji wojskowej Rosji na Ukrainie.
– Rosja zmienia strategię wobec Ukrainy. Od ataków czołowych przeszła do taktyki wojny wywrotowej i popełniania czynów destabilizujących wewnętrzną sytuację Ukrainy. Niestety, jak na razie władze w Kijowie tego nie dostrzegają. W mojej opinii kierunek działań ukraińskiego kontrwywiadu wymaga zasadniczych zmian. Musi zostać zmienione podejście. Dlatego, że teraz strefa ATO jest już nie tylko w obwodach donieckim i ługańskim, lecz na całej Ukrainie – stwierdza Boczkała.
Korespondent wojskowy uważa, że powinno się wzmocnić ochronę i bezpieczeństwo funkcjonariuszy SBU, pracowników wywiadu i kontrwywiadu, którzy wykonują zadania w celu neutralizowania rosyjskiej agresji. – Wróg stał się bardziej wyrafinowany, działa delikatniej. I my musimy się zmienić – przekonuje rozmówca „Codziennej”.