Największa zmiana? Brak kibiców. Do meczów, które atmosferą przypominają co najwyżej przedsezonowe sparingi musimy się przyzwyczaić, bo czasy, kiedy stadiony wypełnią się fanami, prędko nie nadejdą. Szczególnie rzucało się w oczy podczas derbów Zagłębia Ruhry. Gdyby mecz Borussii Dortmund z Schalke 04 toczył się przed czasami COVID-19 na trybunach zasiadłoby ponad 80 tysięcy fanów.
Co ciekawe, mecz przy zamkniętym stadionie i tak ściąga na obiekt podobną liczbę ochroniarzy i policjantów. Stróże prawa pilnowali, aby kibice nie gromadzili się w pobliżu trybun. Także dodatkowe patrole zostały skierowane do centrum miast.
Sam stadion to już oblężona twierdza. Wejście na obiekt rozpoczyna się od obowiązkowego mierzenia temperatury, a słowo bezpieczny dystans można by odmieniać przez wszystkie przypadki. Tak jest nawet w przypadku meczowych wywiadów. W Dortmundzie zadający pytania reporter stał o dobrych kilka metrów od Juliana Brandta
Spaß gefunden ✔️ #BVBS04 #Derbysieger pic.twitter.com/QyZzCNdLaM
— Borussia Dortmund (@BVB) May 16, 2020
Nawet rezerwowi piłkarze siedzieli na trybunach, zachowując od siebie bezpieczną odległość. Radość po golu? Można o tym zapomnieć. Piłkarze unikają nawet przybijania „piątek”. Do zabawnej sytuacji doszło w meczu 2. Bundesligi, gdy zawodnik Bochum w geście fair play chciał pomóc wstającemu piłkarzowi Heidenheim. W porę jednak cofnął dłoń i do kontaktu nie doszło.
Ograniczono także liczbę obecnych na stadionie w arbitrów. Po murawie biega ich wprawdzie trzech, ale sędziowie VAR są już daleko poza obiektem. Gdy w 12. minucie meczu BVB-S04 arbiter zastanawiał się, czy nie podyktować jedenastki dla gospodarzy, skonsultował się z sędzią odpowiedzialny za powtórki video. Ten jednak nie siedział w specjalnym wozie w obrębie stadionu, tylko w studio w… Kolonii. Dystans nie utrudnił jednak komunikacji. Przerwa trwała kilkanaście sekund.
Najistotniejszą różnicą w przepisach jest zwiększenie liczby zmian. W Bundeslidze trenerzy mogą wymienić pięciu piłkarzy. Co jednak ważne, roszad mogą dokonywać tylko trzykrotnie w czasie meczu oraz w przerwie. W pięciu sobotnich spotkaniach tylko trzech trenerów wyczerpało limit. Byli to Marco Rose z Borussii Moenchengladbach, Steffen Baumgart z Padebornu i David Wagner z Schalke.
Meczu nie rozwlekło w czasie także ograniczenie liczby chłopców do podawania piłek. W okolicach murawy było ich obecnych czterech, a każdy z nich musiał mieć skończone 16 lat, podpisać stosowne oświadczenie i przejść badania. Mnóstwo futbolówek rozstawiono poza płytą boiska, a wszystkie wielokrotnie dezynfekowano.
All match-balls will be disinfected at half-time in the Bundesliga and 2. Bundesliga. pic.twitter.com/xpBg7qDJGV
— Squawka News (@SquawkaNews) May 16, 2020
Dla każdego kibica to jednak tylko drobne niedogodności. Bo co najważniejsze. Futbol wraca na ekrany naszych telewizorów już na dobre.