Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Sport

Spełnia się wymarzony scenariusz Igi Świątek w Wimbledonie? "Trzeba ufać"

Iga Świątek nie odnosiła dotąd oszałamiających sukcesów w Wimbledonie i przed startem obecnej edycji słynnego turnieju na trawiastych kortach w Londynie nie była stawiana w gronie faworytek. Porażki czołowych tenisistek i dobra forma Polki sprawiły jednak, że niektórzy zaczynają mówić, że w Wimbledonie dojdzie do finałowego starcia Świątek z Aryną Sabalenką.

Iga Świątek nie należała do faworytek, bo ze wszystkich turniejów wielkoszlemowych w Wimbledonie prezentowała się najsłabiej. Jej najlepszy wynik na londyńskiej trawie to ćwierćfinał z 2023 roku. W dodatku polska tenisistka już od ponad roku nie wygrała żadnego turnieju. Nieco przypomniała o sobie, dochodząc do finału w Bad Homburg. Zaledwie dwa dni przed startem Wimbledonu przegrała w nim z Jessicą Pegulą.

Reklama

Forma Igi Świątek rośnie w Wimbledonie

Podopieczna trenera Wima Fissette’a była zadowolona ze swojego występu w niemieckim uzdrowisku, a także z wykonanej pracy w trakcie treningów na Majorce. Jednak od poprawy aspektów czysto technicznych jest jej zdaniem coś jeszcze ważniejszego.

Ogólnie wszystko zależy też od pewności siebie, jaką się ma w danym momencie. Na trawie naprawdę trzeba ufać swoim uderzeniom. Nie można się wstrzymywać. Każde uderzenie, które da rywalce więcej czasu na reakcję, prawdopodobnie będzie tym, przez które przegrało się wymianę

– tłumaczyła tuż przed startem Wimbledonu.

Najwyraźniej pewności siebie też zdołała nabrać sporo. Niezwykle cierpliwie i metodycznie, co nie zawsze było jej mocną stroną, rozprawiła się z Amerykanką Danielle Collins w trzeciej rundzie. Wynik 6:2, 6:3 nie oddaje kontroli, jaką miała w tym meczu.

Pogrom faworytek na londyńskich kortach

W pierwszej i drugiej rundzie odpadły natomiast cztery z pięciu najwyżej rozstawionych zawodniczek: Amerykanki Coco Gauff (2) i Jessica Pegula (3), ubiegłoroczna finalistka Włoszka Jasmine Paolini (4) oraz mistrzyni olimpijska z Paryża Chinka Qinwen Zheng (5). W trzeciej dołączyła do tego grona triumfatorka styczniowego Australian Open Amerykanka Madison Keys (6). Świątek rozstawiona jest z numerem ósmym, a w turnieju pozostała też Rosjanka Mirra Andriejewa (7).

Osiem poprzednich edycji Wimbledonu wygrało osiem różnych tenisistek. Jest już pewne, że seria zostanie przedłużona. Pierwszego tygodnia nie przetrwały bowiem: broniąca tytułu Czeszka Barbora Krejcikova, najlepsza w 2023 roku jej rodaczka Marketa Vondrousova oraz mistrzyni z 2022 Jelena Rybakina z Kazachstanu.

Finał Świątek - Sabalenka coraz bliżej

Za finałem Świątek – Sabalenka przemawia też fakt, że Wimbledon rzadko wygrywają tenisistki, które nie mają na koncie jakiegokolwiek wielkoszlemowego tytułu. Tak się składa, że one są jedynymi na placu boju z takim sukcesem w CV.

W obecnym stuleciu swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł w Londynie zdobyły tylko: Rosjanka Maria Szarapowa (2004), Czeszka Petra Kvitová (2011), Francuzka Marion Bartoli (2014), Rybakina (2022) i Vondrousova (2023). W Australian Open takich przypadków było osiem, w US Open – dziewięć, a aż 11 we French Open w Paryżu, gdzie w 2020 roku tenisowy świat zaskoczyła Świątek.

Używając tenisowej terminologii, można powiedzieć: „Przewaga, Sabalenka”. Białorusinka bowiem już w niedzielę awansowała do ćwierćfinału. Świątek będzie mogła do niej dołączyć w poniedziałek, jeśli pokona wieczorem Clarę Tauson (nr 23). Łatwo jednak nie będzie, bo Dunka w sobotę odprawiła Rybakinę.

„To na pewno będzie wyzwanie. Ma świetny serwis, jest bardzo utalentowana. Nie bez powodu awansowała do czwartej rundy i wygrała z Rybakiną” – podkreśliła Świątek.

Źródło: pap, niezalezna.pl
Reklama