Przegrana Igi Świątek w ćwierćfinale Wimbledonu było sporym rozczarowaniem dla liderki rankingu WTA i dla polskich kibiców. Zarówno fani tenisistki jak i sama Świątek uważają jednak, że jeszcze wszystko przed nią. "Mam 22 lata i jeszcze sporo szans, żeby zagrać dobrze na tym turnieju" - powiedziała trzykrotna triumfatorka French Open.
Iga Świątek po raz pierwszy w karierze dotarła w Wimbledonie do ćwierćfinału. W nim Polka uległa po trzysetowym pojedynku Ukraince Elinie Switolinie 5:7, 7:6 (5), 2:6.
Czułam, że nie grałam tak dobrze jak w poprzednich meczach, ale nie zmienia to faktu, że dałam z siebie wszystko
- mówiła Świątek na konferencji prasowej po meczu.
"Dzisiaj faktycznie Elina zagrała też bardzo dobry tenis, miałam wrażenie, że gra bez jakiegoś zawahania, nie wstrzymuje ręki i opłaciło jej się to. Mam nadzieję, że w przyszłym roku wyciągnę wnioski" - dodała Polka.
Iga Świątek pozytywnie oceniła swój tegoroczny występ w Wimbledonie, na nawierzchni, która nie należy do jej ulubionych.
Ogólnie z turnieju jestem zadowolona, bo czuję, że zrobiłam ogromny postęp na trawie, te mecze miały dla mnie o wiele więcej sensu niż zeszłoroczne, czułam częściej, że mam kontrolę nad tym, co się dzieje i że poprawiłam ogólnie swoją grę.
Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego uważa, że wciąż może pracować nad niektórymi elementami tenisowego rzemiosła. "Nadal są rzeczy, które mogę poprawić na trawie i myślę, że będę je z roku na rok poprawiać" - stwierdziła Iga.
Świątek przyznała, że jakkolwiek porażka boli i jest rozczarowaniem, to łatwiej jest jej zaakceptować to, że przegrała akurat ze Switoliną, z którą jest zaprzyjaźniona. Powiedziała, że będzie teraz kibicować Ukraince.
Zdaje sobie sprawę, że nie ma też co roztrząsać każdej sytuacji, mam 22 lata i jeszcze sporo szans, żeby zagrać dobrze na tym turnieju
- podsumowała.