Marta Kostiuk niedawno pokonała rosyjską tenisistkę Warwarę Graczewą w finale turniej WTA w Austin. Dla Ukrainki był to olbrzymi sukces, ale również wyzwanie by wyjść na kort przeciwko zawodniczce z kraju, który zbrojnie zaatakował jej ojczyznę.
Marta Kostiuk wspiera swoją ojczyznę przeciwko agresji reżimu Putina, ale na korcie wciąż musi rywalizować z rosyjskimi tenisistkami. Ukraińska zawodniczka przyznaje, że gdyby odmówiła występów, równie dobrze mogłaby zakończyć karierę, której poświęciła całe swoje dorosłe życie.
W naszym sporcie mamy system rankingowy. Jeśli nie wezmę udziału w turnieju WTA, stracę pozycję w rankingu i moja kariera się zakończy
- wyjaśniła Kostiuk, która aktualnie zajmuje 38. miejsce w zestawieniu najlepszych tenisistek.
Dodała, że od roku sportowcy z Ukrainy starali się o wykluczenie Rosjanek i Białorusinek z rywalizacji, ale nie zakończyło się to sukcesem.
Niestety, nie jesteśmy sportowcami niezależnymi, podlegamy zarządzeniom WTA, musimy się do nich stosować, jeżeli chcemy pozostać w zawodowej puli. Nie mamy siły przebicia, aby bardziej stanowczo domagać się odsunięcia tych rywalek.
Kostiuk na początku marca zwyciężyła w turnieju WTA na twardych kortach w amerykańskim Austin. W finale wygrała z Rosjanką Warwarą Graczewą 6:3, 7:5. Pierwszy w karierze tytuł 20-latka z Kijowa zadedykowała "walczącym, cierpiącym i umierającym" w jej ojczyźnie wskutek rosyjskiej inwazji. Wcześniej, po ostatniej w meczu piłce, padła na kort, skryła twarz w dłoniach i popłakała się. Odmówiła tradycyjnego uścisku dłoni rywalki przy siatce.
W sytuacji, w jakiej jestem ja i mój kraj, ten sukces to coś wyjątkowego. Wszystkim, którzy to oglądali, i wszystkim, którzy są na trybunach chcę powiedzieć: chwała Ukrainie!
- podkreśliła w krótkim wystąpieniu na korcie.
Inna ukraińska tenisistka Łesia Curenko przyznała, że każdy mecz z Rosjankami czy Białorusinkami, to dla niej ciężka próba.
To jest dla mnie za każdym razem konflikt etyczny, gdy gramy przeciw nim
- powiedział Curenko. "To na mnie tak wpływa, że mam ataki paniki" - dodała.