Do dużej niespodzianki doszło na ringu w Las Vegas, gdzie rosyjski pięściarz Dmitrij Biwoł pokonał na punkty, uważanego za najlepszego w kategorii półciężkiej, Meksykanina Saula "Canelo" Alvareza i obronił tytuł mistrza świata organizacji WBA.
Saul "Canelo" Alvarez nieoczekiwanie przegrał pojedynek z rosyjskim pięściarzem. Walka była wyrównana i po 12 rundach wszyscy trzej sędziowie punktowali tak samo - 115:113 na korzyść Biwoła. Rosjanin odniósł 20. zwycięstwo w 20. zawodowej walce, ale to nie on był faworytem tego pojedynku. W sobotniej walce spisywał się jednak świetnie w obronie i co jakiś czas zasypywał rywala serią ciosów.
Caption this moment... 👀
— DAZN Boxing (@DAZNBoxing) May 8, 2022
Watch #CaneloBivol on demand on https://t.co/FoiaUucI53 worldwide, excl. Latin America & Mexico | DAZN PPV in US & Canada pic.twitter.com/Ukybe4XVZ2
Alverez poniósł drugą porażkę w karierze. Poprzednio został pokonany przez Floyda Mayweathera w listopadzie 2013 roku. Ma też 57 zwycięstw, a dwie jego walki kończyły się remisami.
Cieszę się, że potwierdziłem, że jestem najlepszy i zachowałem pas. Wierzyłem w to i wierzył w to cały mój zespół. Bez tego nic się nie osiągnie
– powiedział po walce Biwoł, który podkreślił, że bardzo szanuje Alvareza i uważa go za wielkiego mistrza.
Meksykanin docenił klasę rywala. „Musisz to zaakceptować, to boks, a on jest wspaniałym mistrzem. Czasami się też przegrywa" - przyznał. Dodał, że oczekuje rewanżowej walki. "To się tak nie skończy" - zapewnił.