"Jesteśmy konsekwentni. Nie wystąpimy w mistrzostwach świata mężczyzn w Uzbekistanie" - poinformował wiceprezes Polskiego Związku Bokserskiego Marcin Demel. Wcześniej polskie pięściarki nie wzięły udziału w imprezie tej rangi organizowanej w marcu w New Delhi.
Bojkot to efekt decyzji Międzynarodowej Federacji Bokserskiej (IBA), która do mistrzostw świata dopuściła reprezentantów Rosji oraz Białorusi. W dodatku, wbrew zaleceniom Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, w Indiach zawodniczki tych krajów wystąpiły nie jako neutralne a pod swoimi flagami. Impreza spotkała się z ostracyzmem kilkunastu krajów, w tym Polski.
Mniejszy bojkot zapowiada się w przypadku MŚ mężczyzn (1-14 maja) w Taszkencie. Zdaniem Demela sprawi to dwukrotne zwiększenie puli nagród. Zwycięzcy poszczególnych kategorii wagowych otrzymają po 200 tys. dolarów. "Smuci mnie to, że wiele krajów świata zachodniego deklaruje bojkot, a później jak Australia, Francja czy Włochy startują w imprezie" - dodał Demel.
Wiceprezes PZB odniósł się także do inicjatywy przedstawicieli Niemiec, Wielkiej Brytanii, Holandii, Nowej Zelandii, Filipin, Szwecji i Stanów Zjednoczonych, które powołały World Boxing, konkurencyjną organizację wobec IBA. Ma to pozwolić na zachowanie boksu w programie olimpijskim. Krajowe federacje mogą należeć do obu organizacji, ale Stany Zjednoczone postanowiły zrezygnować z członkostwa w IBA.
Na razie oficjalnie nie otrzymaliśmy potwierdzenia, że powstała taka organizacja. Nikt nas nie zachęca, abyśmy do niej przystąpili, ani nie informuje o jej planowanych działaniach. Jako związek nie otrzymaliśmy dotąd żadnego pisma w tej sprawie. Wiem tylko, że założyli ją Amerykanie
- powiedział Demel o World Boxing.
Wiceprezes PZB ocenił, że nowa organizacja aktualnie skupia ok. 10 krajowych federacji. "Przed nią bardzo trudne zadanie. IBA zrzesza 203 kraje.