"Stać nas na więcej" - powiedział trener polskich skoczków narciarskich Michal Dolezal oceniając piątkowy występ swoich podopiecznych w kwalifikacjach do niedzielnego konkursu indywidualnego Pucharu Świata w Wiśle-Malince. Tomasz Plich został zdyskwalifikowany z powodu zbyt dużych butów.
Kwalifikacje wygrał Niemiec Karl Geiger. Do zawodów awansowało ośmiu reprezentantów Polski, a pięciu odpadło. Zdaniem czeskiego szkoleniowca jego zawodnicy byli podczas skoków za bardzo spięci. "Muszę porozmawiać z zawodnikami z czego to wynikało" - powiedział on dziennikarzom.
Dawid Kubacki i Kamil Stoch ocenili powrót na skocznie
Dolezal dodał, że przed pierwszym oficjalnym treningiem powiedział skoczkom, aby bardzo uważali podczas lądowania. Ocenił, że dzięki ich doświadczeniu nie było z tym w piątek problemu. Przyznał, że nie jest dobrą wizytówką dla skoków narciarskich to, iż w piątek było pięć upadków, na szczęście niegroźnych (większość z nich podczas serii treningowych). Podkreślił jednak, że trzeba pamiętać jaka panuje pogoda, że jest stosunkowo ciepło, a w tygodniu padał w Wiśle deszcz.
Biorąc pod uwagę warunki, zostało zrobiono wszystko, co było możliwe. Na pewno delegat FIS poprosi, aby przed sobotnim konkursem poprawić zeskok
- powiedział Dolezal.
Do sobotniego konkursu awansowało ośmiu Polaków. Tomasz Pilch został zdyskwalifikowany.
Miał on po prostu za duże buty. Jednak sprawdzaliśmy wszystko wcześniej i powinno być w porządku. Sprawdzimy to jeszcze raz
- dziwił się po kwalifikacjach trener polskiej kadry B, w gronie której jest Pilch, Maciej Maciusiak.
W sobotę na obiekcie im. Adama Małysza zostanie rozegrany konkurs drużynowy PŚ