Polscy siatkarze w tym sezonie doszli do finału Ligi Narodów, ćwierćfinału igrzysk olimpijskich oraz strefy medalowej mistrzostw Europy. Całkiem niezły dorobek, chociaż oczekiwania - związane zwłaszcza z występem w Tokio - były większe. Po niedzielnym meczu z Serbią w Spodku z posadą trenera Biało-czerwonych pożegna się zapewne Vital Heynen.
Belgijski trener na przestrzeni ostatnich lat doprowadził polską drużynę do wielu sukcesów z mistrzostwem świata na czele. Warto o tym pamiętać. Kontrakt Heynena wygasa po kończących się właśnie mistrzostwach Europy i raczej nie zostanie przedłużony, a zaważył na tym tak naprawdę jeden mecz - przegrany na igrzyskach ćwierćfinał z Francją.
Biało-czerwoni nie zdobyli zatem medalu w Tokio, ale wciąż mają szansę stanąć na podium w katowickim Spodku. W półfinale znów - tak jak przed dwoma laty - lepsza okazała się Słowenia. Mecz z wicemistrzami Europy był bardzo dramatyczny i przy odrobinie szczęścia (albo może nieco większej skuteczności w ataku) Polacy mogli wygrać. Zadecydowały pojedyncze akcje i nie wykorzystane setbole w wyrównanym drugim secie. Przy stanie 0:2 Słowenia miałaby duży problem z odwróceniem losów meczu...
Tymczasem Biało-czerwonym pozostaje spotkanie o trzecie miejsce z Serbią. Apetyty w obu drużynach były większe, ale nie ma sensu rozdzierać szat, tylko trzeba wyjść na boisko i wygrać. Brązowy medal jest lepszy niż brak medalu.