Pierwszy etap Rajdu Dakar obfitował w niebezpieczne sytuacje, a jego końcowe wyniki będą pewnie weryfikowane. Poważny wypadek miał zwycięzca piątkowego prologu hiszpański motocyklista Tosha Schareina, a dwóm innym zawodnikom jako pierwszy pomocy udzielił Maciej Giemza.
Tosha Schareina upadł na 240. kilometrze odcinka specjalnego. Okazało się, że Hiszpan musi się wycofać z rajdu z powodu kontuzji ramienia. Motocyklista Orlen Teamu Maciej Giemza był świadkiem tej sytuacji, a sam jako pierwszy pomógł dwóm innym zawodnikom - Joaquimowi Rodriguesowi z Portoryko i Michaelowi Docherty'emu z RPA, którzy także musieli się wycofać z rajdu.
Jak podali organizatorzy, wśród zawodników pomagającym Schareinie był prowadzący w tym momencie Ross Branch z RPA, który prawdopodobnie zostanie uznany zwycięzcą etapu, chociaż najlepszy czas na mecie uzyskał Amerykanin Ricky Brabec. Także od końcowego wyniku Giemzy powinien zostać odjęty czas poświęcony na pomoc rywalom.
🏍 Ricky Brabec set the fastest time at the ASS 🏁
— DAKAR RALLY (@dakar) January 6, 2024
However @rossbranch_111 was leading the special before assisting Tosha Schareina & eventually crossed the finish line 16th, 16′10″ down on Brabec. Branch is expected to get the time he spent with Schareina deducted from his… pic.twitter.com/ZunvuLTafV
Również rywalizacja samochodów nie przebiegła bez problemów. Start tej klasy został opóźniony o godzinę z powodu potrącenia na początku odcinka kibica, który helikopterem został przetransportowany do szpitala. Na trasie są między innym Krzysztof Hołowczyc z pilotem Łukaszem Kurzeją, którzy zajęli szóste miejsce w piątkowym prologu.
Ciagle jadą także rywalizujące w klasie challenger załogi Energylandii Orlen Teamu. W piątek najszybszy był Eryk Goczał, przed swoim wujkiem Michałem. Pierwszy etap prowadzi z Al-Ula do Al Hinakiyah. Liczy 541 km, z czego 414 km to odcinek specjalny.