Biało-czerwoni po porażce ze Szkocją spadli z najwyższej dywizji piłkarskiej Ligi Narodów. Pomimo tego przed eliminacjami piłkarskich mistrzostw świata pozostaną w drugim koszyku, co nie znaczy, że o awans na mundial 2026 będzie łatwo.
Poniedziałkowa porażka w Warszawie ze Szkotami 1:2 na zakończenie zasadniczej części Ligi Narodów nie tylko oznacza spadek do niższej dywizji, ale ma też duży wpływ na eliminacje mistrzostw świata, które UEFA w znaczącym stopniu uzależniła od rozstrzygnięć w tych rozgrywkach.
Zajęcia ostatniego miejsca w grupie sprawia, że Biało-czerwoni zakończyli już udział w tej edycji Ligi Narodów, więc w marcu - kiedy ruszą kwalifikacje do mundialu 2026 - będą mogli zagrać o punkty. To z kolei oznacza, że w trakcie zaplanowanego na 13 grudnia losowania grup eliminacyjnych w Zurychu trafią do grupy składającej się z pięciu drużyn, które potrzebują więcej terminów.
Podobnie jak do Ligi Narodów, do walki o przepustki na mundial przystąpią 54 zespoły. Zostaną one podzielone na 12 grup - sześć pięciozespołowych i sześć z udziałem czterech ekip. UEFA przed losowaniem tradycyjnie podzieli drużyny na koszyki, głównie w oparciu o ranking FIFA.
Wyjątek stanowić będzie ośmiu ćwierćfinalistów Ligi Narodów: Hiszpania, Portugalia, Niemcy, Francja, Włochy, Holandia, Dania, Chorwacja. Wszystkie one "w nagrodę" znajdą się wśród najwyżej rozstawionych, a dołączą do nich cztery reprezentacje na podstawie rankingu FIFA. Na dziś to: Anglia, Belgia, Szwajcaria i Austria. Z tej "12" wyłoniony zostanie jeden rywal Biało-czerwonych, ale jednocześnie oznacza to, że nie będzie nim jedna z czterech najlepszych jedenastek Ligi Narodów, bo te do rywalizacji przystąpią dopiero we wrześniu.
Drużyna trenera Michała Probierza, choć po dwóch listopadowych porażkach spadnie w rankingu, pozostanie w drugiej "12", czyli znajdzie się drugim koszyku. Razem z: Ukrainą, Turcją, Szwecją, Walią, Węgrami, Serbią, Grecją, Rumunią, Norwegią, Słowacją i Czechami.
W trzecim koszyku, z którego też będzie wywodził jeden z przeciwników Polaków, znajdą się, poza Szkocją bądź Czechami, Słowenia, Irlandia, Albania, Macedonia Płn., Gruzja, Finlandia, Islandia, Irlandia Płn., Izrael, Bośnia i Hercegowina, a także Czarnogóra.
Czwarty koszyk to: Bułgaria, Luksemburg, Białoruś, Kosowo, Armenia, Kazachstan, Azerbejdżan, Estonia, Cypr, Wyspy Owcze, Litwa i Łotwa.
Ponieważ biało-czerwoni trafią prawdopodobnie do grupy pięciodrużynowej, to przyjdzie im także dwukrotnie zmierzyć się z jedną z ekip z końca europejskiej stawki: Mołdawią, której nie potrafili ani raz pokonać w kwalifikacjach Euro 2024, Maltą, Andorą, Gibraltarem, Liechtensteinem lub San Marino. Zmiany w poszczególnych koszykach będą jeszcze możliwe, gdyby okazało się, że zbyt dużo zespołów z danego ma grać w marcowych barażach Ligi Narodów.
Wszystkie drużyny uczestniczące wciąż w zmaganiach Ligi Narodów rozpoczną kwalifikacje najwcześniej w czerwcu, a czołowa czwórka - dopiero we wrześniu. Stąd muszą być w grupach składających się z czterech ekip, co z kolei oznacza, że losowaniu 13 grudnia będzie sporo "wariantowości". Tego dnia znany będzie cały skład ledwie czterech z 12 grup. Do czterech grup trafi "wygrany" z danej pary ćwierćfinałowej, a do czterech innych - "przegrany".
Europie na najbliższym mundialu przypadnie 16 miejsc. 12 z nich zajmą zwycięzcy poszczególnych grup eliminacyjnych. O pozostałe cztery aż 16 drużyn powalczy w barażach - trafi do nich 12 zespołów z drugich miejsc w poszczególnych grupach kwalifikacji oraz... cztery najlepsze ekipy z klasyfikacji końcowej Ligi Narodów, które nie znajdą się wśród "24" najlepszej w eliminacjach.
Tu, podobnie jak było przy okazji Euro 2024, w przypadku słabej postawy w spotkaniach grupowych, może otworzyć się "furtka" dla Polski, która w końcowej klasyfikacji LN zajmie 13. lokatę, a trudno przypuszczać, by z czołowej "12" aż cztery drużyny uplasowały się niżej niż druga pozycja w grupie.